...
Nie mogłem wczoraj napisać, ponieważ zbyt podle czułem się po zabiegu, w dodatku noga potwornie mnie bolała. Dzisiaj jest niewiele lepiej, jeśli w ogóle jest lepiej. Wybaczcie, że napiszę w dużym skrócie, ale nie mam siły na długą notkę.
W szpitalu okazało się, że zabieg jednak nie jest wykonywany ambulatoryjnie, ale jak każda normalna operacja. W związku z tym musieli mnie oficjalnie przyjąć do szpitala i załatwić całą masę papierkowej roboty, która zajęła prawie godzinę :/ Sam zabieg nie bolał (brawa dla anestezjologa), ale kiedy znieczulenie przestało działać, myślałem, że padnę na miejscu z bólu. Zastrzyk przeciwbólowy niewiele pomógł, ale na szczęście lekarka, która mnie operowała, wypisała mi receptę na środki przeciwbólowe, dzięki czemu mogłem jakoś wytrzymać po powrocie do domu (od razu puścili mnie do domu, mimo, że oficjalnie wypiszą mnie dopiero jutro – zrobili tak po to, żeby zgarniać za pacjenta kasę z NFZ, co ich przecież nic nie kosztuje, skoro nie leżę na oddziale, tylko zdrowieje w domu). Gdyby nie fakt, że noga pioruńsko boli i cały czas muszę ją trzymać wysoko w górze w pozycji leżącej, nie byłoby tak źle. Najgorsze jest jednak to, że nie wiem, kiedy zacznę chodzić, nie mówiąc już o bieganiu, skakaniu, itp., a przecież nie mogę ciągle leżeć w łóżku czy siedzieć w fotelu, bo w szkole robią mi się wręcz olbrzymie zaległości. Nie cierpię bycia chorym...
Twarz wroga przeraża mnie wtedy, gdy widzę, jak bardzo jest podobna do mojej.
Stanisław Jerzy Lec
Dodaj komentarz