CÓŻ ZA PARADOKSALNY DZIEŃ...
A więc jestem już po testach próbnych. Zgodnie z zapowiedzą, piszę dopiero teraz, ponieważ w ciągu dwóch ostatnich dni miałem prawdziwe urwanie głowy. Dużo roboty związanej wbrew pozorom nie tylko z testami.
Żeby jednak trzymać się chronologii, zacznijmy od próbnego testu humanistycznego, który pisaliśmy we wtorek. Według mnie test był znośny, nawet nie za trudny. Wystarczy wspomnieć, że zamiast okropnej i przerażającej rozprawki, było „prościutkie” opowiadanie. Pytania zamknięte były raczej proste. Bez podchwytliwych haczyków, itp. Z kolei test matematyczno – przyrodniczy to już... całkiem inna historia. Śmiem twierdzić, że pytania otwarte były dużo łatwiejsze od zamkniętych. Chociaż i tutaj obyło się bez większych niespodzianek. Nie licząc tego, że Damian Ch. z IIIb spóźnił się na test ponad pół godziny i ledwo zdążył zakodować część zamkniętą.
Wczoraj odwiedziłem Dawida Dużego i trochę sobie pogadaliśmy. Zapytałem go, jak mu poszło. Powiedział, że bardzo dobrze, bo wszystkim udało się ściągnąć część zamkniętą od siebie. Wtedy zapytałem, czy wie o tym, że przecież pytania i odpowiedzi w poszczególnych testach są pozamieniane, by utrudnić zżynanie. Okazało się, że... nie wiedział! Zresztą nie tylko on. CAŁA klasa IIIb zerżnęła od siebie większość odpowiedzi do zadań zamkniętych, nie wiedząc, że przecież jest kilka zupełnie różnych grup z innym układem testów! W takiej sytuacji Dawid powiedział, że chyba p...nie sobie w łeb, bo chyba nic lepszego mu już nie zostało. Powiedziałem, że przecież zawsze lepiej, że dowiedział się teraz, niż gdyby ktoś powiedział mu o tym po właściwych testach, które zaplanowano na koniec kwietnia. Wtedy od jego wyniku zależałoby przyjęcie do odpowiedniego liceum.
Dzisiaj, gdy dowiedziała się o tym Czerwińska (nauczycielka matematyki), powiedziała, że się chyba załamie. „Przecież nie mogli być AŻ TAK głupi! Co za kretyni!” – mówiła, śmiejąc się ukradkiem. Cóż, widać, mogli być aż tak głupi. Głupota nie boli. Ale dużo kosztuje.
Teraz pomijamy już zupełnie kwestię testów. Czas wrócić myślami do sobotniego gimbalu. Stan całej imprezy i przygotowań do niej jest naprawdę opłakany. Wczoraj z samego rana (jeszcze przed naszymi testami matematyczno – przyrodniczymi) podstawówka przystroiła salę gimnastyczną na swoją zabawę choinkową. Wszystkie okna i drabinki były zasłonięte świeżymi gałązkami sosnowymi; tak starannie, że wydawało się, że jest się w lesie. Zapach żywicy unosił się w powietrzu. W takich warunkach naprawdę przyjemnie pisało się testy. Po wszystkim poszliśmy z Dawidem Dużym do jego domu i gadaliśmy tam dobre kilka godzin. Niestety, koło 19:00 musieliśmy wrócić, aby odebrać ze szkoły jego siostrę, która chyba trochę zbyt długo bawiła się na imprezie. Wychodzimy przed szkołę i okazuje się, że... cała dekoracja została zdemontowana. Stanęliśmy jak wryci, bo przecież rano dyrektor podstawówki wyraźnie mówił, że jeśli gimnazjum chce, to mogą zostawić całą dekorację, to wykorzystamy ją w sobotę na gimbalu. Celina (nasza nauczycielka historii) odpowiedziała, że bardzo o to prosi, bo już mają koncepcje dekoracji i całość bardzo by im się przydała. Umowa została zawarta i nie widzieliśmy powodu, dla którego nagle podstawówce miałoby się odmienić. Przecież są raczej na tyle honorowi, że ustne umowy ich obowiązują. Tu jednak duże zaskoczenie: gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że dekoracja została rozebrana... na polecenie GIMNAZJUM!. Dlaczego? Bo Sylwia B. (jedna z trzecioklasistek) powiedziała, żeby podstawówka wynosiła się z tymi śmieciami, bo gimnazjum i tak następnego dnia wszystko zniszczy. Z całym szacunkiem dla osób, które czytają tę notkę i nie lubią przekleństw, ale ją chyba pojebało do samego końca. Owszem, znana jest z tego, że lubi rządzić wszystkimi, nawet wbrew ich woli, ale odwalenie takiego cyrku przy nauczycielach z podstawówki było czystym kretyństwem! Teraz sala gimnastyczna została ogołocona z jakichkolwiek dekoracji i raczej nie ma szans, żeby kiedyś podstawówka znowu zechciała w geście dobrej woli zostawić nam swoje ozdoby.
Dzisiaj w szkole pod koniec zajęć mieliśmy dekorować salę „po naszemu” i przy okazji zrobić kilka prób poloneza. Podsumowując cały dzień: próby wyszły KOSZMARNIE. Przez brak jednej z pierwszych par, wszystkie następne musiały zmienić kierunek przejścia. Wskutek tego każdy się plątał, mylił, potykał, itp. Osoby, które normalnie przepuszczały poprzedzającą parę, teraz czekały, bo to one miały pierwszeństwa. Kolejność mostka była odwrotna, itp. Słowem: jeden wielki koszmar. Wprawdzie po drugiej próbie doszła do nas brakująca para i wszystko wróciło do normy, jednak okazało się, że w sobotę dojdzie jeszcze jedna, więc... ZNOWU będziemy musieli nauczyć się tańczyć w układzie odwróconym! Co gorsza, układ ten zostanie już na właściwym gimbalu! Nie chcę być czarnowidzem, ale... ciemność widzę, ciemność. Skoro uczymy się poloneza w układzie pierwotnym już od ponad dwóch miesięcy, to nie mógł nam nikt wcześniej powiedzieć? To będzie totalna kompromitacja...
A wracając do kwestii dekorowania sali – dzisiaj po południu Sylwia przedstawiła swoją koncepcję dekoracji: Podwieszone przy suficie druty stalowe owinięte bibułą, z przymocowanymi koncentrycznie balonami. Skończ waść; wstydu oszczędź... Gdy zakończyły się ćwiczenia poloneza, do dekorowania sali zostało mniej niż dziesięć osób. Reszta (w tym ja) poszła do domu z dwóch powodów: po pierwsze, skoro Sylwia sama spaprała sprawę z dekoracją zostawioną dla nas przed podstawówkę, niech sama teraz martwi się o dekoracje własnego pomysłu; po drugie: kilka tygodni temu zbierała składkę na dekorację sali – ponad 5 złotych od osoby! W te pieniądze powinna być wliczona robocizna.
Poniżej prezentuję odpowiedzi do „paradoksalnych” pytań zadanych w poprzedniej notce. Zdaję sobie sprawę z tego, iż mogą być kontrowersyjne, lecz przecież same paradoksy to klasyczne kontrowersje.
Przy okazji wyrażam swoje uznanie dla dwóch osób, które podjęły się trudu odpowiedzi na w/w zagadki. Wróbell i Madzia14 przedstawili swoje warianty rozwiązań w komentarzach do poprzedniej notki. Po wnikliwej analizie zwyciężczynią ogłaszam... MADZIĘ14. Gratulacje!
Rozwiązanie „Paradoksu kłamcy”:
Kłamca kłamał cały czas, gdyż skoro jest kłamcą, ani razu nie powiedział prawdy. Trochę trudniej jest z prawdziwością wypowiadanego przez niego zdania. Otóż skoro kłamca powiedział: „zdanie, które w tej chwili wypowiadam, jest fałszywe”, znaczy to, że to zdanie nie jest fałszywe (jak kłamał) tylko prawdziwe. Ale skoro jest to zdanie prawdziwe, a treść tego zdania mówi, że „jest ono fałszywe”, znaczy to, że jest... fałszywe; więc jeśli jest fałszywe, to stwierdzenie w nim zawarte, że „jest fałszywe” nie jest prawdziwe, dlatego musi być... prawdziwe. Jeżeli kłamię, to zdanie jest prawdziwe, musi więc być prawdą, że jest fałszywe! Jeśli mówię prawdę, to oczywiście kłamię. Jest to więc... błędne koło. Podsumowując, pełna poprawna odpowiedź:
”Kłamca zawsze i cały czas kłamał; kłamstwem jest, że zdanie jest fałszywe, więc prawdą jest, że jest fałszywe; zależność jego prawdziwości jest nieskończenie zagnieżdżona”
Aha. No i tak właściwie, to nawet sam kłamca nie wiedział, czy kłamie, mówiąc to zdanie. Bo przecież nie wiedział, czy to zdanie jest w końcu fałszywe czy prawdziwe.
Rozwiązanie „Paradoksu Russella”:
Ten paradoks był trochę trudniejszy, w związku z tym odpowiedź jest bardziej zawiła. W zasadzie, w całym paradoksie chodzi o to, że nie może istnieć zbiór zawierający wszystkie zbiory (w tym samego siebie). Jeśli bowiem jakiś zbiór zawiera wszystkie zbiory, to powinien również zawierać sam siebie. Ale przecież nie może – bo jak jednocześnie byłby zawierający się i zawierany w sobie? Zatem poprawna odpowiedź brzmi: nie ma poprawnej odpowiedzi. Każda prowadzi do wzajemnej sprzeczności. Jeśli fryzjer sam się goli, to przecież nie może, skoro goli go fryzjer! Jeśli goli go fryzjer, to sam nie może się golić, bo nie jest tym, który sam się nie goli. Pokręcone, ale w skrócie poprawna odpowiedź powinna brzmieć:
„Fryzjer nie może golić sam siebie, jeśli goli wszystkich, którzy sami się nie golą; każda odpowiedź na to pytanie jest wzajemnie sprzeczna z inną.
Jeszcze raz dziękuję Wam za te nieliczne odpowiedzi i życzę powodzenia w następnych zagadkach, których z pewnością tu nie zabraknie.
Motto:
Błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy.
Sokrates
Dodaj komentarz