Dawna róża trwa w nazwie, nazwy jedynie...
Obawiam się jednak, czy przygotujemy wszystko tak jak należy, tzn. czy uda się opracować prezentacje na wysokim poziomie, czy uda się przeprowadzić udane obserwacje, itp. Przybędzie wielu znanych gości, w tym i nasi VIPowie z Instytutu (czyli naszej organizacji badawczej, nie podam pełnej nazwy w celu uniemożliwienia identyfikacji) oraz (mam szczerzą nadzieję), rektor z IF-u, kilku pracowników IF-u oraz (tego jestem pewny na 95%!) fizyk z URz. Nie chcemy wypaść amatorsko i chaotycznie, więc musimy wszystko dograć jak w szwajcarskim zegarku:)
Teraz trochę o sprawach prywatnych. Pisanie pierwszego opowiadania stanęło trochę w miejscu; po części odpowiada za to brak weny, ale w zdecydowanej większości brak czasu. Przez najbliższe 3, 4 tygodnie będę zajęty pracami wakacyjnymi, przygotowywaniem projektu i masą innych rzeczy, które skutecznie uniemożliwiają mi znalezienie natchnienia do dalszego pisania opowiadania. Dlatego rozsądnym będzie chyba ogłoszenie, że rozdziały pojawią się w tempie jeden na miesiąc; co zaś tyczy się wilczego opowiadania, ono nie rozwinie się jeszcze przez dłuższy czas – jest w tej chwili na planie znacznie dalszym niż horyzont, a to dlatego że... znalazłem w sieci fajną wilczą grę. Możecie ją zobaczyć klikając na ten link naprawdę polecam.
Wczoraj wreszcie nadszedł upragniony dzień, w którym spotkałem się z Martą. Nie widziałem jej od kilkunastu dni, więc możecie sobie wyobrazić, jak tęskniłem:) Najpierw wybraliśmy się do kina na „Skok przez płot” – znakomity film wytwórni Dreamworks, potem był jeszcze McDonald, spacer, park, itp. Ogólnie więc dzień uznaję za BARDZO UDANY. Mieliśmy mnóstwo czasu na rozmowę, opowieści i wspólne spędzanie wolnego czasu... było wspaniale. Już umówiliśmy się na następny wypad – za kilkanaście dni, na kolejną intrygującą premierę kinową. Do tego czasu jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym, smsowym i na gg. Great!
Dawna róża trwa w nazwie, nazwy jedynie mamy...
Dodaj komentarz