DZIURA W ZIEMI?
Przez ostatnie dwa dni dużo się działo. Wczoraj mieliśmy wycieczkę w pewne bardzo ciekawe miejsce. Wprawdzie dotarcie do celu trochę nam zajęło, ale za to widok był imponujący. W środku lasu było sobie... małe jeziorko. Jakby tego było mało, nad jeziorkiem stał zrujnowany dworek szlachecki z całym kompleksem budynków.
Wprawdzie byłem w tym miejscu już kilkanaście razy, jednak zawsze odkrywam tam cos nowego. Tym razem doznałem prawdziwego wstrząsu. Ale trzeba zacząć od początku...
Cały teren zajmuje powierzchnię kilku kilometrów kwadratowych. Przy samych budowlach jest niebezpiecznie, gdyż dosłownie wszędzie rosną wysokie na dwa metry zielska, a w ziemi znajduje się kilkanaście niezabezpieczonych studzienek kanalizacyjnych, do których można naprawdę łatwo wpaść, lecz o wiele trudniej wypaść. Na szczęście okolicę znaliśmy już dokładnie, toteż poruszaliśmy się dosyć pewnie. Nagle trafiliśmy na ciekawy ślad. Kilkadziesiąt metrów za dworkiem weszliśmy na ogromną betonową płytę długości 15 i szerokości 7 metrów. Była bardzo dobrze zasłonięta opadłymi liśćmi i mchem, który zdążył już spacyfikować beton. Widać było, że cała konstrukcja nie jest nowa. Najlepsze jednak dopiero przed nami.
W pewnym momencie mimowolnie spojrzałem się w miejsce, gdzie miałem stawiać nogę. Odskoczyłem gwałtownie, gdyż był tam półmetrowej szerokości otwór! Gdyby nie uwaga, z pewnością poleciałbym w dół. Natychmiast przywołałem trzech kolegów i zaczęliśmy oględziny. Okazało się, że w płycie znajdują się trzy identyczne, kwadratowe otwory. Wszystkie prowadzą do wewnętrznego zbiornika. Nie wiemy, czy rozciąga się wyłącznie pod betonem, czy może powadzi dalej w bok. Faktem jest jednak, iż konstrukcja znajduje się 20 (!) metrów powyżej poziomu wody w jeziorku, więc o podtopieniu jej nie może być mowy. Skąd więc u licha w całym zbiorniku pełno wody? Nie mogliśmy sprawdzić głębokości otworu, gdyż nie znaliśmy wysokości pomieszczenia. Udało się nam ustalić, że od dziury do tafli wody jest około trzech metrów. I jeszcze jedna ciekawostka. Tuż nad powierzchnią wody wystawało coś w rodzaju stalowej półki. Może to była półka, może stopień. Zrobiony jednak ze znakomitej stali, bo nie było nigdzie widać rdzy.
Z drugiej strony betonowej płyty zauważyliśmy trzy wystające na około półtora metra belki stalowe i dodatkowe zbrojenia. Belki miały przekrój prostokąta o grubości 25 centymetrów. Po co u licha ktoś buduje betonowy zbiornik i zbroi go wzmocniona stalą? Tu również nigdzie nie było nawet śladu rdzy czy korozji.
Kilka metrów za betonowa płytą teren naturalnie obniża się w stronę jeziorka. Tam także znaleźliśmy pozostałość po konstrukcji. Dokładnie na osi płyty i brzegu stawu, mniej więcej w połowie długości (ok. 8 metrów) stał niedokończony bądź rozwalony filar z cegieł w kształcie litery C. Nikt nie miał pojęcia, do czego miała służyć cała konstrukcja.
To jeszcze nie koniec niespodzianek. Postanowiliśmy dokładniej przeszukać cały teren i zobaczyliśmy drugą identyczną płytę. Znajdowała się jednak w odległości jakichś 300 metrów od pierwszej więc nie wiemy, czy jej przeznaczenie było takie same. Poza tym w betonie nie było żadnych otworów. Metr dalej zobaczyliśmy, jak nam się wydawało, otwór jakiejś studzienki kanalizacyjnej. Tyle, że gdy zajrzeliśmy w otwór, spostrzegliśmy, iż niżej znajduje się... komora wyłożona cegłami. Nie mieliśmy latarki, lecz z szacunków nasza nauczycielka wyliczyła, że pomieszczenie ma jakieś 6 na 10 metrów; głębokości nie udało się ustalić.
Nie mamy pojęcia, do czego mogły służyć zauważone przez nas konstrukcje. Być może w okolicy jest ich więcej, jednak wysokie krzaki uniemożliwiają dokładne sprawdzenie terenu. Jedyne, co kojarzy nam się z tego typu budowlami, to studnie bądź stacje pomp. K5to jednak robiłby coś takiego i w jakim celu? Tego już niestety nie wiemy...
Dodaj komentarz