GIMBAL
Zacznę może od ogólnego opisu gimbalu, który odbył się 15-go stycznia. Bez obaw – notka nie będzie tak długa, jak po imprezie sylwestrowej J
Ogólne wrażenia z balu są dla mnie pozytywne. Wszyscy bawili się doskonale. Nawet nauczyciele, którzy z początku trzymali się na uboczu. Informatyk był na tyle swobodny (i lekko podgazowany), że gdzieś po czterech godzinach odpalił na sali dwie petardy. Najśmieszniejsze było jednak to, że inni opiekunowie nie widzieli go, a kiedy pytali się uczniów (wszyscy mówili prawdę), to sądzili, że ci kłamią: „przecież to niemożliwe, żeby zrobił to nauczyciel...” Ubaw był niezły. Najlepszy numer jednak odstawił ten sam nauczyciel na zakończenie balu. Wziął za ręce trzy dziewczyny (jednocześnie!) i zaczął tańczyć z nimi Zorbę. Bez podkładu muzycznego... Żenada...
Sławny polonez, któremu poświęciłem wiele poprzednich notek, poszedł dobrze. W szkolnej skali ocen oceniam go na jakieś 4,8 – 5,2. Nikt nie zrobił poważnego błędu, niemniej w kilu miejscach wychodziło troszkę niezdarnie. Nie zepsuło to jednak nikomu zabawy.
Ogółem, zabawa miała trwać od 16:00 d0 22:00, ale dzięki temu, że uczniowie zachowywali się wyjątkowo dobrze, dyrektor z własnej (!!!!!!!!!!) dobrowolnej inicjatywy zrobił nam prezent i przedłużył ten czas do 23:30. Niewątpliwie gimbal trwałby dużo dłużej, tyle, że gdzieś koło północy wreszcie wymontował i wyniósł z sali wzmacniacz... Co nie zmienia faktu, że zrobił to w sposób wyjątkowo kulturalny.
Podsumowując, jestem naprawdę zadowolony. Była to jedna z nielicznych imprez szkolnych, którą samorząd zrobił porządnie od początku do samego końca. A nawet jeszcze dalej J
Motto:
Kosz życia obfituje we wspaniałe dary.
Roland Leonhardt
Dodaj komentarz