ITERACJA
OK. Jest sobota. Jeszcze nikogo nie zabiłem [na razie]. Sytuacja nie uległa drastycznemu pogorszeniu. Żyję i mam się dobrze. To już coś.
Długo nie mogłem się pozbierać po wtorkowych wydarzeniach. I w tej kwestii prawie nic się nie zmieniło. Tyle, że sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. Tomek w dalszym ciągu niczego nie jest świadom, a ja już nie mogę wytrzymać. Do tego została dokonana reelekcja par, gdyż na drugiej próbie poloneza (wczoraj – w piątek) 6 chłopaków zrezygnowało. Niestety, nie zmieniło to faktu, że Tomek nadal tańczy z Bernadetą, (mimo, że spóźnił się ponad pół godziny na zajęcia i była na niego strasznie wkurzona). Paulina zrezygnowała z tańca, więc musiałem poprosić Justynę. Na szczęście zgodziła się, zatem nie mam problemów takich, jak np. Dawid Duży – nie ma pary, bo cały czas nie przyłazi na próby. Na dodatek nie chce nikogo poprosić do tańca. To jest numerant...
Wracając do kwestii próby, wczoraj na świetlicy mieliśmy już drugą. Brutal w-fista ćwiczył nas półtorej godziny! PÓŁTOREJ GODZINY BEZ ODPOCZYNKU. Potem tak bolała mnie prawa ręka (od ciągłego trzymania w podwyższonej pozycji), że musiałem pisać lewą. Dobrze chociaż, że następne zajęcia przewidziane są na wtorek.
Aha. I jeszcze jedno. Wczorajszego dnia nieustannie odczuwałem dejavu. Nie mogę powiedzieć dlaczego, ale było to niepokojące uczucie. Zawsze w takich wypadkach coś idzie nie tak, jak powinno. Iteracja jest bardzo niebezpieczna.
Dodaj komentarz