Ostatnie chwile jesieni
Cieszę się, że wreszcie mogłem zobaczyć słońce świecące wysoko na niebie – przez pierwszą połowę minionego tygodnia niezwykle gęsta mgła sprawiała, że nie było widać nie tylko nieba, ale także niczego co znajdowało się dalej niż kilka metrów przede mną. Z tym większą radością powitałem w czwartek zmianę pogody na lepsze. Mam tylko nadzieję, że utrzyma się ona jak najdłużej.
Udało mi się dzisiaj odrobić wszystkie zadane prace domowe oraz rozpocząć naukę do duuużego i bardzo trudnego sprawdzianu z chemii, jaki czeka mnie już w poniedziałek. Niestety nasza chemiczka jest osoba lekko nienormalną, więc nie udało nam się jej przekonać, że nikt, ale to absolutnie nikt z klasy nie uzyska z tego sprawdzianu oceny lepszej niż 1. To już nawet na matmie mamy większe szanse na dwójkę lub trójkę. A tutaj w zasadzie napisanie przez nas sprawdzianu będzie czystą formalnością – równie dobrze możemy pojutrze oddać puste kartki – i tak dostaniemy jedynki i tak. Szkoda tylko, że sorka jest kompletnie niereformowalna i nie możemy w żaden sposób wyjaśnić jej naszych problemów.
Od ponad tygodnia nie ma także naszej matematyczki. Nie jesteśmy pewni, czy to tylko wyjazd służbowy, czy też niestety/na szczęście zachorowała, pozostaje jednak faktem, że tuż po jej powrocie możemy się spodziewać szybkiego, wręcz morderczego tępa pracy, którego zadaniem będzie nadrobienie powstałego opóźnienia. Skoro jednak nie możemy wytrzymać standardowego tempa pięciu godzin tygodniowo, to jak przetrzymamy więcej? Oczywiście odpowiedź na to pytanie nie będzie jej wcale interesowała. Liczą się tylko wyniki. Po trupach do celu...
Z kolei dzisiejsze popołudnie spędziłem na pomaganiu tacie w kilku pracach porządkowych wokół domu. Przede wszystkim zabezpieczałem krzewy i rośliny zielone przed ewentualnym zniszczeniem, jakiego mógłby dopuścić się mój pies. Robota była dość żmudna, ale zakończona w 90% sukcesem. Pozostałe dziesięć procent zmuszony jestem odrzucić, jako, że nie starczyło nam siatki ochronnej i w poniedziałek czeka nas kolejny wypad do OBI po następną rolkę. Wtedy dopiero dokończymy ogrodzenie.
Wczoraj jak i dzisiaj mamy piękną, bezchmurną noc. Szkoda tylko, że księżyc świeci tak jasno i jest raczej zimno – warunki niekorzystne na wyciąganie teleskopu i robienie obserwacji. Ale czy właśnie spoglądanie w gwiazdy podczas spaceru w taką noc nie ma swojego uroku?
Tak bardzo pragnę powiedzieć Ci coś. Proszę Cię, zrozum, jakie to dla mnie ważne.
Dodaj komentarz