Spotkanie, projekt, premiera
Szczerze mówiąc, trochę się obawiam nowego roku szkolnego. Jest ku temu kilka powodów. Po pierwsze, zostanie tylko rok do matury, czyli najwyższy czas decydować się na planowane kierunki studiów, by potem wiedzieć, jakie przedmioty wybrać na maturze. A ja wciąż nie wiem :/ zastanawiam się nad wieloma wariantami, ale jednoznacznie zdecydować się nie mogę. Najbliżej jest chyba geografia, bo to mój ulubiony przedmiot (poza tym przecież jestem na profilu z rozszerzoną geografią). Ciągnie mnie jednak bardzo do kierunku meteorologia i klimatologia, bo od dobrych kilku lat jest to mój „konik”. Ale tu pojawia się mały haczyk: najlepszy wydział kształcący w tym kierunku jest na... Uniwersytecie Wrocławskim. A to drugi koniec Polski :( Na pocieszenie chyba mogę stwierdzić, że możliwe (a nawet prawdopodobne) jest, że jeśli wyjadę, nie będę tam sam, ponieważ Marta zastanawia się nad zdawaniem na kartografię na tej samej uczelni. Byłbym naprawdę szczęśliwy, gdybyśmy obydwoje dostali się na UW. O dylematach z uczelnią i kierunkami na pewno napiszę jeszcze niebawem, a tymczasem przejdę do spraw przyjemniejszych.
W ubiegły poniedziałek ponownie spotkałem się z Martą. Spotkanie było jeszcze fajniejsze od pierwszego, może dlatego, że mieliśmy dla siebie trochę więcej czasu, a może też dlatego, że ... }:> było bardzo miło. Zobaczyliśmy kolejną rewelacyjną premierę filmową – Piratów z Karaibów 2. Film świetnie nakręcony, rewelacyjny scenariusz, ale od razu ostrzegam, że jego zakończenie może wydawać się bezsensowne dla tych, którzy nie obejrzeli pierwszej części lub zrobili to nie dość dokładnie. Tuż po wyjściu z kina Marta powiedziała mi o pewnym zdarzeniu z pierwszego filmu, którego (mimo, że go oglądałem) nie zarejestrowałem w pamięci, a na które ona zwróciła uwagę. Tym sposobem od razu wiem, czego można się spodziewać w Piratach 3, których Polska premiera powinna nastąpić gdzieś w czerwcu 2007 roku. Będzie się działo! ;) Ponadto jeszcze tradycyjnie odwiedziliśmy MD (wciąż podają tam te pyszne desery truskawkowe, pycha :D ), przespacerowaliśmy się po parku, a na deptaku spotkaliśmy naszą nauczycielkę z LO. Dobrze, że akurat taką, którą lubię (uczy WOKu), bo gdyby nawinęła się tam na przykład germanistka, brrr! Nie cierpię jej – jest koszmarna...
Gdy odprowadziłem Martę, a sam wróciłem potem do domu, stwierdziłem, że jestem zmęczony ale bardzo szczęśliwy. Od razu umówiliśmy się na kolejny wspólny wypad do miasta, tym razem przy okazji wyświetlania Garfielda 2 w kinach :) Na razie nie ustalaliśmy konkretnej daty, gdyż nie wiadomo do końca, w jakich dniach odbędzie się projekt, a ponieważ Marta obiecała, że przyjedzie do nas na wszystkie pięć obserwacji, chcę znaleźć dogodny termin (najlepiej w środku projektu, w spokojniejszym okresie), który nie sprawi jej kłopotu i nie będzie męczący, gdyby np. dzień wcześniej wróciła albo dzień później musiała od razu jechać do mnie na obserwacje.
W tej chwili muszę kończyć, ale na pewno w krótkim czasie dodam nowe notki – teraz mam już zdecydowanie więcej czasu niż w środku lipca, chociaż też doszło trochę nowych obowiązków.
Pozdrawiam i do następnej notki! :)
Dodaj komentarz