WIZYTA
Dzisiaj znowu mieliśmy trzy polskie. Na pierwszej lekcji (chemii) nie było nauczycielki; tak się składa, że germanistka ma dwa fakultety - z chemii i niemieckiego, więc uczy nas obydwu przedmiotów. W zastępstwie przyszła popaprana Zrętkowska i zrobiła nam język polski. Następny w planie mieliśmy... właściwy polski, więc potem kontynuacja tematu. Kryzys przyszedł jednak na trzeciej lekcji – zgodnie z planem była to wychowawcza. Zgadnijcie z kim? Tak! Oczywiście ze Zrętkowską!. Myślałem, że wykorkuję.
Dobrze chociaż, że potem było ciekawiej. Na matematyce wszedł do nas dyrektor. Powiedział, że przyszedł w sprawie... Dnia Nauczyciela.
Specjalnie przyszedłem do was dużo wcześniej, żeby powiedzieć wam o jednej kwestii. Prosiłbym, ja i inny nauczyciele, abyście na 14 października nie kupowali nam jakichś drogich lub wymyślnych prezentów. To nie o to chodzi. Może być symboliczny kwiatek czy czekolada od klasy. Ale żeby to nie było np. bombonierka za 30 złotych, bo to się mija z celem. Równie dobrze docenimy, jak dacie nam cos za 10 złotych, jak za 60. A może nawet bardziej. Przemyślcie to wspólnie, dobrze?
Przyznam się szczerze, że nie wiem, co kierowało dyrektorem i całym gronem pedagogicznym. W tej chwili nie potrafię tego wyjaśnić.
***
Patrzę w tej chwili za okno i jestem ogromnie zawiedziony. Akurat na sam wieczór zaczyna się chmurzyć, a chciałem wyjść potem na obserwację. Nie wiem, czy wspominałem, ale interesuję się astronomią i przy dobrej pogodzie wychodzę na świeże powietrze, by popatrzeć się w niebo. Wczoraj na przykład widziałem ciekawe zjawisko. Około 19:30 obserwowałem rejon Casjopei, gdy od wschodu cos nagle błysnęło. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że błysk miał średnicę 1,5 tarczy księżyca w perygeum. Początkowo myślałem, że mi się tylko wydawało, po kilku sekundach błysk powtórzył się jednak w okolicy Ursa Major. Nie wiem, co to było. Z całą pewnością nie meteoryt ani satelita.
Może kiedyś znajdę odpowiedź. All lies lead to the truth.
W te wakacje miałem prawdziwy raj. Rano nie trzeba było wcześniej wstawać, więc wieczorami mogłem sobie pozwolić na siedzenie na zewnątrz i wpatrywanie w niebo. Teraz już zaczęła się szkoła i sytuacja jest mocno utrudniona. Trzeba wcześnie wstać i zwlec się do gimbusa. W tamtym tygodniu o mało co nie zaspałem przez „Piąty element”. W ten wtorek dali mi w kość „Faceci w czerni”. A dzisiaj z kolei wczorajsza obserwacja... Cóż, zawsze pod konie tygodnia jestem nieprzytomny.
Dodaj komentarz