• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

•••:: My love, my story, my passions... It's just my life - the Lupus' blog ::•••

Po prostu moje życie, moje pasje, moje namiętności... Jeśli ktoś chce, to zobaczy bloga niezaleznie od tego, co tutaj napiszę. A jeżeli ktoś nie ma ochoty wejść, to bez względu na to, co tutaj napiszę i tak mnie nie odwiedzi :)

Kategorie postów

  • multimedia (2)
  • specjalne (5)
  • życie (49)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Astronomia
    • Astro Forum
    • Astronoce.pl
    • Astronomia.pl
  • Geografia i meteorologia
    • IMGW
    • Meteo ICM
  • Moje strony
    • Fotoblog
    • Vertiser's Video

ZASADY DYNAMIKI

No i stało się. Dzisiaj rano moje samopoczucie sięgnęło zera absolutnego. Ponieważ czułem (i czuję) się paskudnie, zrezygnowałem z próby przymusowego rozruchu szarych komórek w aparacie wstrząsowym zwanym szkołą. Aby jednak wstawić do bloga notkę dłuższą niż cztery zdania, postanowiłem zamieścić mały skrót z zasad dynamiki. Spokojnie! To tylko brzmi groźnie. W praktyce chodzi o pewien ciekawy list...

 

Wszystko zaczęło się w piątek na lekcji fizyki. Otóż nasz nauczyciel, jako, że przerabiamy teraz ruch prostoliniowy, postanowił przybliżyć nam tą tematykę w sposób trochę niekonwencjonalny. Mianowicie, przeczytał nam autentyczny (!) list pewnego murarza [bądź, co bądź znającego się na fizyce] do ZUS-u, w którym wyjaśniał on, jak  doszło do pewnego przykrego wypadku przy pracy. Ponieważ jednak nie mam dokładnej kopii pisma, postaram się przytoczyć je w sposób mniej lub bardziej precyzyjny.

 

„Szanowni Państwo!

 

W związku z otrzymanym od Państwa zapytaniem, dotyczącym szczegółów zdarzenia, które miało miejsce podczas mojej pracy przy budowie trzypiętrowego budynku na ul. Jakiejś tam, postaram się przybliżyć okoliczności całego zajścia. Otóż jako murarz z zawodu, wykonuję swoją pracę już blisko trzydzieści lat. Zawsze staram się sumiennie wypełniać powierzone mi zadania, dbając przy tym o bezpieczeństwo swoje i innych.

 

 

Któregoś dnia, podczas przygotowywania stanowiska pracy dostałem polecenie przeniesienia się na niższe piętro. Ponieważ większość sprzętu znajdowała się na placu budowy (parter), zostało mi jedynie posprzątanie porozrzucanych na dachu cegieł. W celu usprawnienia tej czynności postanowiłem wrzucić je wszystkie do drewnianej beczki; następnie przywiązać liną do bloczka, a po zejściu na ziemię opuścić na poziom ziemi.

 

Po solidnym zamocowaniu liny z beczką do bloczka, zszedłem na dół i zwolniłem blokadę, łapiąc energicznie linę. W tym miejscu pragnę przypomnieć, iż ważę 80 kilogramów. Niestety, zbyt późno uświadomiłem sobie, iż beczka z cegłami waży łącznie 125 kilogramów. Nagle straciłem orientację, a kiedy spojrzałem w dół, zobaczyłem, że unoszę się w stronę dachu z zawrotną prędkością. Gdzieś w połowie drugiego piętra (dokładnego miejsca nie pamiętam) spotkałem się z beczką opadającą w przeciwnym kierunku. Stąd pęknięta czaszka i wybite kości żuchwy. Na szczęście instynktownie trzymałem mocno linę, aż do momentu, kiedy moja prawa ręka wkręciła się w bloczek prowadzący linę zamocowany na dachu. Tym należy tłumaczyć pęknięty nadgarstek i zmiażdżone trzy palce. Porażony ogromnym bólem poluzowałem odrobinę linę, co wystarczyło, by 125-cio kilogramowa beczka uderzyła z impetem o ziemię.

 

Na skutek uderzenia od beczki oderwało się dno razem z całym balastem. W tym miejscu pragnę jeszcze raz przypomnieć, iż ważę 80 kilo, zaś beczka pozbawiona głównego ciężaru miała jedynie 25 kilo. Rozpocząłem więc gwałtowne opadanie w dół. Gdzieś w połowie odległości pomiędzy dachem a ziemia po raz drugi zderzyłem się z beczką. Teraz już Państwo wiecie, skąd pęknięta kość śródstopia lewej nogi i pokiereszowany staw kolanowy. Przejęty ogromnym bólem spadłem na rozwalony stos cegieł. Zdaje mi się, że wtedy wybiłem sobie dysk i złamałem obojczyk.

 

Niestety, na wpół przytomny, straciłem resztki zdrowego rozsądku, puszczając linę, którą do tej pory cały czas miałem w lewej ręce. Po kilku sekundach 25-cio kilogramowa beczka spadła na mnie, miażdżąc mostek, miednicę oraz cztery żebra. Na szczęście koledzy w porę zawiadomili pogotowie i po kilkunastu minutach zostałem przetransportowany do szpitala.

 

Mam nadzieję, Iż dostarczyłem Państwu wszystkich informacji niezbędnych do wyjaśnienia całej sprawy. Jeśli zaś to nie wszystko, cały czas służę swoją pomocą i zaangażowaniem,

 

Z poważaniem,

 

 

XXX,

 

Murarz zawodowy”

 

Cóż, trzeba przyznać, że człowiek ten może i nie ma wyższego wykształcenia, jednak znakomicie potrafi opisywać zjawiska dynamiki. Fizyk miał rację...

 

28 września 2004   Dodaj komentarz
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz

Lupus | Blogi