• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

•••:: My love, my story, my passions... It's just my life - the Lupus' blog ::•••

Po prostu moje życie, moje pasje, moje namiętności... Jeśli ktoś chce, to zobaczy bloga niezaleznie od tego, co tutaj napiszę. A jeżeli ktoś nie ma ochoty wejść, to bez względu na to, co tutaj napiszę i tak mnie nie odwiedzi :)

Kategorie postów

  • multimedia (2)
  • specjalne (5)
  • życie (49)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Astronomia
    • Astro Forum
    • Astronoce.pl
    • Astronomia.pl
  • Geografia i meteorologia
    • IMGW
    • Meteo ICM
  • Moje strony
    • Fotoblog
    • Vertiser's Video

Kategoria

życie, strona 7

< 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 >

Wzgórze Sodden

Każdy dzień jest tak podobny a zarazem tak odmienny od poprzedniego. Dzisiaj robiłem te same rzeczy, którymi zajmowałem się wczoraj, zaś jutro będę spędzał czas na tym, na czym spędzałem go dziś. Ale pomimo pozorów monotonii, każdy dzień jest inny. Każdy jest niepowtarzalny. I każdy jest wspaniały.


Chyba nawet wiem dlaczego. Uświadomiłem sobie, lub powoli zaczynam uświadamiać to, nad czym rozmyślałem od bardzo dawna. Lupus wreszcie wyszedł do słońca; przestał żyć w cieniu. A jego szaromodre oczy ujrzały błękit nieba :) Co go tu przywiodło? Ciekawość? Strach przed samotnością? Odwaga? Wszystko po trosze.


Wczorajszy cytat dnia zaczerpnąłem z książki Andrzeja Sapkowskiego; dzisiaj będzie ciąg dalszy. Napiszę o pewnej bitwie. Na pewnym wzgórzu. Ani bitwy, ani wzgórza nigdy nie było naprawdę. Ale to nie ma znaczenia. Wprawdzie pod Wzgórzem Sodden rozegrały się dwie wielkie bitwy, jednak ja wspomnę dziś o drugiej, znacznie dla nas ważniejszej. 
Poległo wówczas trzynastu z dwudziestu dwu czarodziejów walczących z piekielnymi nilfgaardzkimi najeźdźcami. Trzynastu czarodziejów zapłaciło najwyższą cenę walcząc w wojnie, która ich nie dotyczyła.


Oto, jak bitwa ta jest opisywana w sadze o wiedźminie:


- Nie było mnie tu - mruknął wiedźmin. - Od roku. Byłem na północy. Ale słyszałem... Druga bitwa o Sodden... 
- W samej rzeczy. Wraz zobaczycie wzgórze i głaz. Dawniej to my to wzgórze zwali zwyczajnie, Kania Góra, ale nynie to wszyscy mówią Góra Czarodziejów albo Góra Czternastu. Bo dwudziestu i dwóch ich było na tym wzgórzu, dwudziestu i dwóch czarodziejów tam stanęło w bitwie, a czternastu padło. Straszna była to bitwa, panie Geralt. Ziemia stawała dęba, ogień lał się z nieba niby deszcz, pioruny biły... Trup słał się gęsto. Ale zmogli czarodzieje Czarnych, złamali Potęgę, co ich wiodła. A czternastu ich padło w tej bitwie. Czternastu położyło życie... Co, panie? Co wam? 
- Nic. Mów dalej, Yurga. 
- Straszna była bitwa, oj, gdyby nie owi czarodzieje ze wzgórza, kto wie, może nie gadalibyśmy dziś tu, do domu jadąc, bo i domu by nie było, i mnie, a może i was... Tak, to dzięki czarodziejom. Czternastu ich zginęło, nas broniąc, ludzi z Sodden i Zarzecza. Ha, pewnie, inni też tam się bili, wojacy i szlachta, a i z chłopów, kto mógł, wziął widły albo okszę, albo choćby pałę... Wszyscy stawali mężnie i niejeden poległ. Ale czarodzieje... Nie sztuka wojakowi ginąć, bo to jego fach przecie, a życie i tak krótkie. Ale czarodzieje przecie mogą żyć, jak długo im wola. A nie zawahali się.

Jednak pod Sodden poległo trzynastu czarodziejów. Jak doszło do tej pomyłki? Tak opowiada osoba uznana za czternastą poległą:
- Nie, Geralt. Nie przestanę. Przecież chcesz wiedzieć, co się stało tam, na Wzgórzu. Posłuchaj więc - był huk i płomień, były świetliste groty i rozrywające się kule ognia, był wrzask i łoskot, a ja nagle znalazłam się na ziemi, na jakiejś kupie zwęglonych, dymiących szmat, i nagle zrozumiałam, że ta kupa szmat to jest Yoël, a to obok, to coś okropnego, ten kadłub bez rąk i nóg, który tak makabrycznie krzyczy, to jest Koral. I myślałam, że krew, w której leżę, jest krwią Koral. Ale to była moja własna. I wtedy zobaczyłam, co mi zrobiono, i zaczęłam wyć, wyć jak bity pies, jak krzywdzone dziecko... Zostaw mnie! Nie obawiaj się, nie rozpłaczę się. Nie jestem już dziewczynką z wieżyczki w Mariborze. Psiakrew, ja jestem Triss Merigold, Czternasta poległa spod Sodden. Pod obeliskiem na Wzgórzu jest czternaście grobów, ale tylko trzynaście ciał. Zdumiewa cię, że mogło dojść do takiej pomyłki? Nie domyślasz się? Większość zwłok była w trudnych do rozpoznania kawałkach, nikt nie segregował. Żywych też trudno było doliczyć.

Chwała Sapkowskiemu, że w swoich książkach zawiera przestrogi i upomnienia. Że nie pozwala światu zapomnieć o tym, co zawsze jest i będzie zagrożeniem. Wreszcie, że zostawił przy życiu Czternastą spod Sodden.

Cytat na dziś:
Ty umarłaś na Wzgórzu, Triss Merigold. Po co tu przyjechałaś? Zawróć, zawróć natychmiast, a to dziecko, Dziecko Starszej Krwi, zabierz ze sobą, by oddać je tym, do których należy. Zrób to, Czternasta. Bo jeśli tego nie zrobisz, umrzesz jeszcze raz. Przyjdzie dzień, w którym Wzgórze upomni się o ciebie. Upomni się o ciebie zbiorowa mogiła i obelisk, na którym wykuto twoje imię.
Ciri przemawiająca w transie do Triss Merigold, podczas spotkania w Wiedźmińskim Siedliszczu
Andrzej Sapkowski, Krew Elfów

10 sierpnia 2008   Komentarze (1)
życie   sodden  

Czas pogardy

Im bliżej do jesieni, tym życie nabiera tempa. Coraz więcej spraw na głowie, coraz więcej rzeczy do zrobienia. Wreszcie – coraz więcej obowiązków. Niezłe przygotowanie do roku akademickiego. Jest trochę ciężko, ale nie ma na co narzekać, zwłaszcza, że przez trzy lata liceum też nie było lekko. Tylko zbyt długie wakacje sprawiają, że łatwo odzwyczajam się od nieprzespanych nocy i wyeksploatowanych do granic możliwości dni.


Przedwczoraj zobaczyłem mieszkanie, w którym spędzę najbliższe kilka, jeśli nie kilkanaście miesięcy. A konkretnie w jednym z pokojów tego mieszkania, gdyż w drugim czas spędza właścicielka. Nie jest to może rewelacyjny układ, ale land lady jest w porządku, zatem problemów większych być nie powinno. A o mniejszych nie ma co pisać, ponieważ zawsze pojawiają się, prędzej czy później. Poza tym wynajęty pokój ma jeszcze jedną zaletę – trudno by mi było znaleźć zakwaterowanie w Warszawie za 600 zł miesięcznie (w tym liczniki!), w miejscu, z którego dojazd do uniwersytetu zajmuje około godziny. Tak więc jakże istotne zalety przeważyły nad wadami, skutkiem czego 16-go września zmieniam miejsce zamieszkania na pobyt czasowy :)


Pojutrze natomiast rozpoczynam szkolenie praktyczne z nauki jazdy. Masakra w najbardziej pierwotnej tego słowa postaci. Zapytacie pewnie dlaczego; otóż – ja nie umiem jeździć :P oczywiście, odpowiecie, ale od tego jest nauka jazdy, aby się nauczyć prowadzenia samochodu. Jak do tej pory moja nauka jazdy skończyła się na skasowaniu drzewka w ogrodzie taty, kiedy próbował nauczyć mnie skręcania (przecież to banalne, ale jak widać, nie dla mnie). Od tamtej pory mój kontakt z pojazdem silnikowym ogranicza się do otworzenia drzwi od strony pasażera, wejścia, zapięcia pasów, jazdy, zwolnienia pasów, wyjścia z auta. Ale do czasu (a dokładnie, do poniedziałku, do 10:00 rano czasu urzędowego). Jedyne pocieszenie mam w tym, że jeżeli przejadę kogoś lub coś podczas kursu, to odpowiedzialność (prawną i finansową) ponosi mój instruktor. Więc do więzienia nie pójdę ;)


Cytat na dziś:
Strzyg, wiwern, endriag i wilkołaków wkrótce nie będzie na świecie. A skurwysyny będą zawsze.
Andrzej Sapkowski, Czas pogardy

09 sierpnia 2008   Komentarze (3)
życie   czas  

...aniołem

Dziwny jest świat, dziwni są ludzie. Ale chyba nigdy nie spotkamy nikogo, kto byłby dziwniejszy od nas samych. Wielu ludzi mnie zaskakiwało, niestety więcej negatywnie niż pozytywnie, jednak zawsze największe zaskoczenie wiązało się ze mną samym. Ciekawe, czy to tylko moja „nieobliczalność”, czy też reguła obowiązująca dla każdego człowieka… Czas pokaże.


Chyba się zmieniam – zaczynam dostrzegać pozytywne aspekty przykrych zdarzeń. Jak w starym przysłowiu – nie ma tego złego… Jednak człowiek musi przejść przez prawdziwe piekło, aby nauczyć się podchodzić do życia z dystansem. Ja jeszcze tego nie umiem; nie do końca. Zupełnie jak w kilkuzdaniowej opowiastce, którą kiedyś przeczytałem w czyimś podpisie na forum internetowym i którą kilkukrotnie już przytaczałem na blogu.


- Kiedyś trafiłam nawet do piekła – powiedziała anioł.
- To ciekawe… i jak udało ci się wrócić?
- Wrócić? Wrócić? Ale ja tu zostałam…


Człowiek człowiekowi wilkiem. Ale mało osób wie, że jest bliźniacze przysłowie, też o długiej tradycji. Człowiek człowiekowi… aniołem. Homo homini Angelus.
Pragnę, aby ludzie częściej pamiętali właśnie o tym drugim przysłowiu. Pierwsze nie daje nic prócz smutku; drugie daje nadzieję.

Cytat na dziś:


Tylko człowiek, który kochał, umiera jak człowiek.


Antoine de Saint-Exupéry — Wielka księga mądrości

24 lipca 2008   Komentarze (2)
życie   anioł  

Ciemno od anielich skrzydeł

Dzisiaj miałem bardzo pracowity dzień; porządkowałem zdjęcia które zamierzam jutro wstawić na fotobloga. Nie zaglądałem tam już od dłuższego czasu, ale teraz zamierzam się poprawić :)
Przy okazji zajrzałem tutaj, aby zostawić nową notkę. Na pewno nie porzucę tego bloga, ale sami wiecie doskonale, że bardzo często zdarza mi się „znikać” na kilka tygodni lub nawet miesięcy. Zawsze się jednak potem pojawiam, więc głowa do góry.


Przez cały dzień próbowałem wprowadzić do mojego fotobloga kod Google AdSense. Bezskutecznie. Wynik starcia komputer-ja to na razie 7:0, no może 7:1… Jutro rewanż :>
PS. Jak tylko skończę prace ze zdjęciami, podam adres fotobloga z ogromną prośbą o odwiedziny ;)

Cytat na dziś:
Czasami ciemno od skrzydeł anielich.
Stanisław Jerzy Lec

20 lipca 2008   Komentarze (2)
życie   skrzydła   anioły  

Wygnanie

Udało się. I nie udało się.


Udało się, ponieważ dostałem się na studia na tę uczelnię, na której chciałem studiować. Nie udało się, ponieważ nie dostałem się na ten kierunek, na którym mi najbardziej zależało. Cóż, pierwszego dnia gdy się o tym dowiedziałem, było mi smutno i byłem zły (sam na siebie i na bliżej nieokreślone podmioty). Drugiego dnia stwierdziłem, że w zasadzie cel, jaki sobie postawiłem został spełniony – chciałem studiować geografię albo astronomię na Uniwersytecie Warszawskim i od października będę studiował jeden z tych kierunków na UW. Szkoda tylko, że nie na tym wydziale, na którym chciałem.


Miałem jeszcze możliwość studiowania w Toruniu, ale zależało mi na wspomnianej stolicy, dlatego Toruń został zignorowany; został jeszcze Kraków, w którym na wydziale, na który w Wa-wie nie dostałem się, tam jestem na liście rezerwowej. Więc jeśli zdarzyłoby się tak, że Kraków przyjmie mnie z „otwartymi ramionami” :) na te studia, zapewne zrezygnuję z UW i pojadę do Krakowa… Cholera, to wszystko jest strasznie skomplikowane. Teraz jeszcze trzeba będzie znaleźć stancję, normalnych współlokatorów i… rozpocząć życie jako student. To dziwne, że człowiek zawsze chce pędzić w dorosłość, czy niezależność, a kiedy już tam się znajduje, staje się bardzo samotny. Przyjaciele, którzy byli w gimnazjum, liceum rozpierzchli się po kraju, część znikła z pola widzenia. Wielu ludzi powiedziałoby, że się mylę; że w dobie komputeryzacji, kiedy 75% absolwentów szkół można znaleźć za pośrednictwem najpopularniejszego serwisu społecznościowego ostatnich miesięcy, nie ma czegoś takiego jak samotność. Jednak samotność jest czymś zadziwiającym – im bardziej przed nią uciekasz, tym szybciej cię dogania. Zupełnie jak w Wygnaniu R.A. Salvatore’a. Nie wiem, ilu z Was czytało tę książkę. Jest naprawdę wzruszająca, chociaż wiele osób traktuje ją jako „pospolitą” fantastykę (osobiście uważam, że nie ma czegoś takiego jak „pospolita” fantastyka, kryminał, romans, itp.) Opowiada o losach Drizzta, Mrocznego Elfa, który został wygnany ze swojej ojczyzny i skazany na życie w samotności opuszczonych tuneli Podmroku. Przez kilka dekad za swojego jedynego towarzysza miał magiczną panterę; jednak nawet ona nie mogła być z nim cały czas – musiała powracać do swojej „ojczyzny” – Planu Astralnego. Tylko Drizzt nie mógł powrócić. Nie miał gdzie wracać.


Żył tak przez wiele lat, aż pewnego razu coś się w nim zmieniło. Może narastające poczucie opuszczenia, może zatracenie człowieczeństwa (choć de facto Drizzt człowiekiem nie był, użyjmy tego terminu z braku innego), a może szaleństwo – spowodowało, że podjął niewiarygodną decyzję: udał się do miasta Głębinowych Gnomów, najbardziej zagorzałych wrogów jego rasy, gdzie dobrowolnie oddał się w ich ręce, aby tylko mieć się do kogo odezwać… Aby tylko odegnać samotność, nawet kosztem życia.


Jak zakończyła się ta historia, nie napiszę, albowiem każdy z nas musi znaleźć swoją własną historię, która zapadnie mu głęboko w sercu i pozwoli zrozumieć to, co najważniejsze.


Może to, co mi się nie udało okaże się w końcu lepsze od tego, co mogłoby się udać i co by wtedy wynikło z całej sytuacji. Tak więc zgodnie z łacińską sentencją, dum spiro, spero - dopóki oddycham, nie tracę nadziei.


Cytat na dziś:

Potrzeba dwóch lat, by nauczyć się mówić. Pięćdziesięciu, by nauczyć się milczeć.
Ernest Hemingway

18 lipca 2008   Komentarze (1)
życie   wygnanie  
< 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 >
Lupus | Blogi