• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

•••:: My love, my story, my passions... It's just my life - the Lupus' blog ::•••

Po prostu moje życie, moje pasje, moje namiętności... Jeśli ktoś chce, to zobaczy bloga niezaleznie od tego, co tutaj napiszę. A jeżeli ktoś nie ma ochoty wejść, to bez względu na to, co tutaj napiszę i tak mnie nie odwiedzi :)

Kategorie postów

  • multimedia (2)
  • specjalne (5)
  • życie (49)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Astronomia
    • Astro Forum
    • Astronoce.pl
    • Astronomia.pl
  • Geografia i meteorologia
    • IMGW
    • Meteo ICM
  • Moje strony
    • Fotoblog
    • Vertiser's Video

Kategoria

życie, strona 6

< 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 >

Pan i Władca

Remont domu wreszcie dobiega końca. Mam chwilę wytchnienia od tej pracy, ale dla wyrównania, więcej roboty z nauką jazdy. Muszę ukończyć kurs przed wyjazdem do Warszawy, a to oznacza kilka godzin jazd każdego dnia. Zdarzają mi się już próby zmiany biegów gdy idę przez przejście dla pieszych na zielonym świetle… Sny, w których przejeżdżam skomplikowane skrzyżowania również nie są mi obce ;) Całe szczęście, że został jeszcze tylko tydzień. I spokój! Spokój! Spokój!


Dostałem niedawno maila od przyjaciela, który wyjechał na parę miesięcy do Belgii. Zdążył już przebić sobie brew, założyć kolczyk i palić trawkę. Boję się o niego; nie chcę, żeby wpakował się w jakieś kłopoty albo zrobił coś, czego będzie potem żałował. Wierzę jednak, że ostatnie tygodnie, jakie pozostają do jego powrotu spędzi nie tyle bezpiecznie, co odpowiedzialnie/odpowiednio (niepotrzebne skreślić).


Fotoblog formalnie jest już gotowy. Wstawiłem nawet kilka archiwalnych zdjęć sprzed 2-3 lat. Ale i tak nie jest na tyle dopracowany, by podawać adres. Jeszcze nie.


PS. Wczoraj oglądałem Pan i Władca na Krańcu Świata. Kto oglądał ze mną? ;)

Zniewoliliśmy resztę zwierzęcego stworzenia oraz potraktowaliśmy naszych dalekich kuzynów w futrach i piórach tak okrutnie, że poza wszelką wątpliwość, gdyby mieli oni stworzyć religię, szatanem byłby dla nich człowiek.

William Ralph Inge 

06 września 2008   Komentarze (1)
życie   nie ma słów kluczowych  

The first of Autumn

Zbliża się jesień. Czuję to w powietrzu; jest coraz chłodniejsze, chwilami mroźne. Prawie czuje się w nim chłód Arktyki. Coś się kończy, coś się zaczyna… Nie tylko w przyrodzie – w moim życiu również bezpowrotnie skończył się pewien etap; chciałbym, aby następny był bardziej udany od poprzedniego, mimo, że nie mogę narzekać i nie narzekam.


Fotoblog powstanie w bloggerze – decyzja w miarę ostateczna. Pojutrze wezmę się za przygotowanie kategorii zdjęć i etykiet. Notki będą w języku angielskim, z tłumaczeniem na polski. To tyle, jeśli chodzi o szczegóły techniczne. Następne w kolejności zostanie podany już adres fotobloga.


Jutro czeka mnie długa podróż – najpierw jadę do Janowa Lubelskiego na spotkanie z dziewczyną, a zaraz potem wracam do siedziby ITINH, gdzie robimy małą uroczystość z okazji zakończenia letniego sezonu obserwacyjnego. Nie wiem jak będzie na jesieni – za dwa tygodnie przeprowadzam się do Warszawy, a cała ekipa i sprzęt zostają w Lublinie. Myślałem nad przeniesieniem Obserwatorium do stolicy, ale pomysł raczej nie wypali – nie mamy odpowiedniego lokalu ani środka transportu.


Czasami mnie diabeł kusi, by uwierzyć w Boga.
Stanisław Jerzy Lec

30 sierpnia 2008   Dodaj komentarz
życie   autumn  

Wady blogów oczami weterana

Prace przy remoncie osiągnęły apogeum. Od samego rana po domu, strychu, dachu i podwórku krzątała się masa nieznanych mi ludzi. Połowa dachu została przykryta folią mającą (rzekomo) chronić strop na wypadek deszczu. Druga połowa jest nietknięta. Na szczęście, bowiem od wczesnego popołudnia rozpadało się na dobre. Robotnicy uciekli do garażu, ja z tatą do mieszkania, pies (który dzielnie kibicował nam podczas zmagań z dachem) – do budy. Została tylko folia. I deszcz. Duuuużo deszczu…


Kiedy po pół godziny okazało się, że z minuty na minutę pada coraz bardziej, ekipa sprzątnęła sprzęt i odjechała. Ja z tatą poszliśmy sprzątać, pies spał w najlepsze. Została tylko folia. I deszcz. Duuuużo deszczu…


Próbowałem dziś stworzyć konto przeznaczone na fotobloga. Niestety, żaden z testowanych przeze mnie serwisów nie spełniał rygorystycznych wymagań starego wyjadacza blogowego ;) Paradoksalnie, moje wymagania wcale nie są rygorystyczne: serwis ma być dopracowany, na blogu nie mogą być wyświetlane żadne reklamy, a autor powinien mieć możliwość dowolnego ustawiania szablonu w HTMLu. Najbliższy spełnienia tych wymagań jest blogger.com i najpewniej tam pojawi się mój fotoblog. Teraz kwestia wyboru języka (polski/angielski). Najpewniej rozwiążę ją w sposób kompromisowy – notki będą dwujęzyczne.


Swoją drogą, mimo że od 2003 roku, kiedy to po raz pierwszy założyłem bloga, serwisy blogowe wyewoluowały do poziomu narzędzi umożliwiających zarządzanie multimediami, parowanie stron i serwisów społecznościowych, a także zarządzanie wieloma dodatkowymi modułami, to jednak nadal podstawowym mankamentem są paskudne reklamy flaszowe (lub nie mniej irytujące AdSense) wciśnięte w każde wolne miejsce. Chciałbym doczekać czasów, kiedy użytkownik będzie mógł wybrać formę wyświetlania reklam, lub będzie mógł rozwiązać ten problem w najprostszy z możliwych sposobów – opłacając ich wyłączenie.


Cytat na dziś:
Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili.
Sokrates

29 sierpnia 2008   Dodaj komentarz
życie   wady  

Remont

Nie ma to jak remont


Od dzisiejszego ranka mój dom i jego bezpośrednie otoczenie przypomina strefę zdemilitaryzowaną. Wszędzie kupa gruzu, cegieł, popiołu i sadzy, przeplatana od czasu do czasu drutami i gwoźdźmi, czasem nawet 20-centymetrowymi. Tak oto wygląda zmiana dachu…
W dodatku roboty jest tyle, że ledwo nadążamy z przygotowaniem elementów do wynoszenia na dach, a dzisiejszej nocy dachu nie ma w ogóle (na jednej czwartej całości). Dodając do tego dwie ogromne malownicze dziury, przez które można podziwiać gwiazdy (to akurat mi się podoba z uwagi na moje zainteresowanie astronomią :D) mamy prosty wniosek: zacznie padać, będzie kiepsko. Ale na szczęście póki co, nie pada; i niech tak zostanie.


Jestem ledwo ciepły. Na nogach od siódmej z minutami, na dachu od ósmej z minutami. Na ziemię powróciłem po dwudziestej. Na kilka godzin, bo jutro od rana znowu powtórka z rozrywki.
Dobrze, że za trzy tygodnie wyjazd w góry. Potrzebuję odpoczynku. Potrzebuję zmiany klimatu.


Cytat na dziś:
O milości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbuj zdefiniować kształt gruszki.
Andrzej Sapkowski, Czas Pogardy

28 sierpnia 2008   Komentarze (1)
życie   remont  

Nothing's impossible

Za niespełna trzy tygodnie czeka mnie obóz integracyjny WGSR. To będzie chyba moja pierwsza impreza integracyjna, w której biorę udział z własnej, nieprzymuszonej woli (przymus własny nie liczy się :)) Ciekawi mnie, jak wszystko wyjdzie i czy nie będę żałował decyzji. Czas pokaże. I to już niedługo.


Nauka jazdy rozpoczęła się na dobre. Dzisiaj zaliczyłem wewnętrzną teorię, wewnętrzna praktyka za dwa i pół tygodnia. Na razie cały czas morduję jazdę po łuku tyłem – rzecz, która wychodzi najciężej. Poza tym przydałoby się nie gasić silnika przy ruszaniu z miejsca na światłach, zwłaszcza, gdy za mną stoi koparka :P Ale POKONAŁEM STRACH – to jest najważniejsze. Teraz może być tylko lepiej.


Dwa tygodnie temu odwiedził mnie mój dobry przyjaciel. David. Przy okazji opowiedział o rzeczy niemożliwej do wykonania w polskich realiach – całkowicie bezpłatnej służbie zdrowia.
Otóż w Anglii osoba ubezpieczona nie płaci za żadne leki przepisane przez lekarza. Żadne. Kiedyś zaś płaciło się jedynie za leki, które działały – jeżeli lekarz przepisał nieskuteczne medykamenty, nie musiałeś za nie płacić. To przeszłość, a u nas nawet w najśmielszej przyszłości nie będziemy sobie w stanie wyobrazić czegoś takiego.


Nie jestem patriotą. Nie kocham tego kraju. Ale nie kocham też innego. Po prostu nie kocham żadnego kraju. Pewnie zapytacie dlaczego? Odpowiedź jest prozaiczna: nie uważam kraju, ojczyzny, regionu czy jakiegokolwiek obszaru za wartość samą w sobie. Nie uznaję wartości narodu jako wspólnoty. 

Cytat dnia:
Nothing is impossible. Follow your Dreams
Michael Flatley

26 sierpnia 2008   Dodaj komentarz
życie   nic  
< 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 >
Lupus | Blogi