KRADZIEŻE
W naszym gimnazjum znów zaczęła się plaga kradzieży. Na początku tego tygodnia ktoś ukradł jednemu uczniowi... długopis. Nie byłoby tyle hałasu, gdyby długopis nie miał wbudowanej... lampki UV. Służyła ona zapewne do ściągania na lekcjach, gdyż przeglądałem witrynę, gdzie można było kupić do tego niewidzialny tusz, ukazujący się tylko pod promieniami ultrafioletowymi. Dla zainteresowanych podaję adres www.sciaga-uv.pl .
Druga kradzież była zuchwalsza i... śmieszniejsza. W piątek na pierwszej godzinie dowiedzieliśmy się, że Baśce Ch. z naszej klasy ktoś zwinął... buty. Tak się złożyło, że o całym zajściu wiedzieliśmy dużo więcej od niej.
Otóż wczoraj naszymi ostatnimi godzinami były dwa w-fy, na których można było poprawić zaliczenie biegu na 1 km. Jeszcze na przerwie przed lekcją Darek S. z b-klasy (nazwisko oczywiście pominę) pytał się wszystkich, czy ktoś nie może mu pożyczyć... butów. Chciał grać w piłkę, ale nie miał trampek, więc... poszedł do szatni i zwinął pierwsze lepsze, które na niego pasowały. Traf chciał, że należały akurat do Baśki.
Najśmieszniejsze jest jednak to, że w tym momencie Bartek K. zrobił mu zdjęcie aparatem wbudowanym w komórkę. Tak się złożyło, że Tomek T. wziął wtedy do szkoły telefon przeznaczony na sprzedaż – Siemensa MC60 właśnie z działającym aparatem. Tym sposobem nie dość, że [prawie] cała szkoła wiedziała, kto jest złodziejem, to jeszcze dysponowaliśmy jego zdjęciem. W pewnym momencie nawet chcieliśmy przesłać je dyrektorowi MMS-em ze stosownym komentarzem, lecz niestety jego telefon nie obsługuje tej technologii L A szkoda. Ubaw byłby po pachy... J
Gorzej było jednak w piątek na ostatniej godzinie. Wtedy dyrektor przeszedł po klasach i powiedział, że jeśli w ciągu piętnastu minut (tyle czasu zostało do zakończenia lekcji) buty się nie znajdą, zostanie odwołana sobotnia dyskoteka z okazji dnia chłopaka. Mi osobiście było to obojętne, bo i tak nie wybierałem się na nią, lecz sporo osób, (w tym, jak na ironię, Baśka), bardzo chciało tej dyskoteki. Rozpoczęła się więc gorączkowa akcja ujawniania sprawcy (mimo, że większość gimnazjum już wiedziała, kto to zrobił) i próba ratowania zabawy. Wreszcie, po kilkunastu minutach ciągłych telefonów i rozmów i nauczycielami, Baśka wynegocjowała dyskotekę.
To nie koniec kłopotów. Okazało się, że wciąż brakuje jednego nauczyciela jako opiekuna. Ponieważ na tej lekcji mieliśmy religię, samorząd klasowy poprosił o to... księdza. Ciekawe; bardzo ciekawe. Co, jak co, ale jeszcze księdza na dyskotece to nie widziałem. Chyba, że może będzie spowiadać albo udzielać komunii? Pomysł spalił na panewce – ksiądz się nie zgodził.
Drugim nauczycielem przeznaczonym do „przemaglowania” była Zrętkowska, nasza wychowawczyni. Ona jednak nie tylko nie zgodziła się, lecz specjalnie przyszła na naszą następna lekcję (historię) i wygarnęła swoje żale:
- Absolutnie nie życzę sobie takiego zachowania z waszej strony! Jesteście nieodpowiedzialni i niepoważni, wmawiając mi coś, czego nie powiedziałam! Nigdy nie mówiłam, że zgadzam się być opiekunem na dyskotece i tego nie powiem. Tak w ogóle powinnam wyciągnąć konsekwencje w stosunku do samorządu uczniowskiego za cos takiego, ale nie chce mi się robić afery. Nie płacą mi za dodatkowe godziny w szkole więc jakim prawem mam siedzieć tu nie wiadomo dlaczego na waszej zabawie? W szkole jest ponad 20 nauczycieli i wybierzcie sobie kogoś innego, a mi proszę nie zawracać więcej głowy (...)
Wyobrażacie sobie coś takiego?! Żeby taka jędza (to i tak zbyt łagodnie określenie) śmiała krzyczeć tak na lekcji innego nauczyciela? Ona nie mówiła tego normalnym tonem, lecz darła się na nas. Nie wiem, czy w ogóle wykazuje jakieś elementarne cechy logicznego rozumowania, ale chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że ABSOLUTNIE NIKT z naszej klasy nie bierze udział w organizacji dyskoteki ani tym bardziej ABSOLUTNIE NIKT z naszej klasy nie poszukiwał opiekunów! Z jakiej więc racji wydarła się właśnie na nas? Gdyby nie toczyła piany, tylko zapytała się dyrektora, to usłyszałaby, że za organizację zabawy odpowiedzialna jest IIIb, NIE IIIa. Cóż, widocznie niektórym powinni mierzyć IQ przed wydaniem pozwolenia na nauczanie w szkole...