Jutro ostatni egzamin w tej sesji. Nareszcie! Z
dotychczasowych potyczek wyszedłem obronną ręką i nie chciałbym zepsuć tego
bilansu, dlatego dzisiejsze popołudnie spędziłem (jak co dzień ostatnio) w
książkach, notatkach, kserówkach. Z naciskiem na te dwie ostatnie. Ostatni
egzamin to socjologia – przedmiot niezbyt przeze mnie lubiany, ale za to z
sympatycznym wykładowcą, który znakomicie niweluje negatywne cechy kursu. Dzisiaj
zaliczyłem hydrologię; nie jest to trudna nauka, ale wymaga znajomości
szerokiego spektrum zagadnień, dużej liczby wzorów i zestawień, co czyni ją
wymagającym „przeciwnikiem” egzaminacyjnym :)
Zaczytuję się ostatnio w powieściach Terry’ego Goodkinda z
cyklu Miecz Prawdy. Mimo tego co napisałem już wcześniej nt. języka
literackiego używanego przez wskazanego autora, cykl Sword of Truth można śmiało polecić zarówno tym mniej, jak i
bardziej wymagającym miłośnikom fantasy. Szczególnie uwiodła mnie historia
Richarda i Kahlan, jednych z głównych bohaterów. Kochają się, lecz (znowu to
powiem: „cóż za oryginalny pomysł!”) nie mogą być razem. Nie rozdziela ich
żadna kochanka/kochanek, zdrada z przeszłości, rodowa tajemnica, ukryte
pokrewieństwo ani nieślubne dzieci. Tym, co ich rozdziela i łączy zarazem, jest…
miłość. Miłość cudowna i mroczna jednocześnie, bowiem z jej potęgi zrodzona
jest magiczna moc przyrodzona Kahlan. Moc ta sprawia, że osoba, którą dotknie,
staje się jej sługą. Na zawsze. Dlatego Kahlan nie może cieszyć się bliskością
Richarda. Ani on jej. Temat z pozoru banalny, ale jakoś nikt wcześniej na niego
nie wpadł. Dlatego mi się spodobał.
Za kilka dni Walentynki. Od trzech lat spędzam je samotne,
ale za każdym razem boli to coraz mniej. Rodzi się pytanie: czy to dobrze?
My insides all turn to ash, so slow
And blew away as I collapsed, so cold
A black wind took them away, from sight
And held the darkness over day, that night
And the clouds above move closer
Looking so dissatisfied
But the heartless wind kept blowing, blowing
I used to be my own protection, but not now
Cause my path has lost direction, somehow
A black wind took you away, from sight
And held the darkness over day, that night
And the clouds above move closer
Looking so dissatisfied
And the ground below grew colder
As they put you down inside
But the heartless wind kept blowing, blowing
So now you're gone
And I was wrong
I never knew what it was like
To be alone
On a Valentine's Day, On a Valentine's Day
On a Valentine's Day, On a Valentine's Day