Lord of the Dance
Dzisiaj po raz pierwszy od dwóch lat i po raz trzeci w życiu miałem okazję zobaczyć na żywo wspaniały spektakl muzyki, tańca i uczuć znany wszystkim jako Lord of the Dance. Dwa poprzednie występy miały miejsce w marcu 2008 i 2009 roku w Sali Kongresowej, tym razem występ odbył się na Warszawskim Torwarze.
Są takie chwile, dla których warto żyć. Jedną z nich jest uczestnictwo w letnim Jarmarku Jagiellońskim organizowanym w Lublinie. Drugą niewątpliwie jest obejrzenie na żywo show Michaela Flatleya Lord of the Dance. Kunszt tancerzy, wspaniała muzyka, feeria świateł, barw, a przede wszystkim atmosfera. Atmosfera, której nie da się opisać - tam po prostu trzeba być. Mam to szczęście, że za każdym razem mogłem wszystko podziwiać razem z moją ukochaną Siostrzyczką Kasią. To naprawdę wspaniały człowiek, cudowny, otwarty na innych, wyrozumiały, zawsze serdeczny i uczynny. Dzięki mojej Siostrze ten wieczór był naprawdę wyjątkowy
W porównaniu do dwóch poprzednich lat, scena była nieco większa (w końcu miejsce, w którym odbywało się wydarzenie też było większe), jednak tancerzy, podobnie jak wówczas, było 25-30. Tym razem ekipa była wyraźnie młodsza i chudsza, nie zawsze jednak ich werwa i entuzjazm był taki sam jak poprzedników. Niemniej dzisiejszy wieczór był jednym z najlepszych w ciągu ostatnich kilku lat. Kiedy następnym razem będzie okazja, obydwoje z Siostrą ponownie wybierzemy się na spektakl.