• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

•••:: My love, my story, my passions... It's just my life - the Lupus' blog ::•••

Po prostu moje życie, moje pasje, moje namiętności... Jeśli ktoś chce, to zobaczy bloga niezaleznie od tego, co tutaj napiszę. A jeżeli ktoś nie ma ochoty wejść, to bez względu na to, co tutaj napiszę i tak mnie nie odwiedzi :)

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Kategorie postów

  • multimedia (2)
  • specjalne (5)
  • życie (49)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Marzec 2011
  • Styczeń 2011
  • Październik 2010
  • Sierpień 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Maj 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004

Archiwum październik 2007

Liíar La Vertesere qlamande nír

Co jest najśmieszniejsze w ludziach:
Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli.

Powyższy tekst pochodzi z książki Paulo Coelho „Być jak płynąca rzeka – myśli, impresje”. I wiecie co? Pasuje do 99,999% populacji ludzkiej (włączając w to mnie) Gdzie pozostała jedna tysięczna procenta? Nie wiem. Naprawdę nie wiem... Chyba nie spotkałem jeszcze osobiście człowieka, który zaliczałby się do tego znikomego ułamka Innych (żeby nie zabrzmiało to jak tytuł horroru).

Wczoraj miałem urodziny. Przedwczoraj wieczorem spotkaliśmy się z kilkoma osobami żeby powspominać stare i trochę nowsze czasy. Jedliśmy, piliśmy, wspominaliśmy... Swoją drogą, czy nie uważacie, że dziwna jest sytuacja, w której dopiero z czasem pozornie zwyczajne chwile stają się dla nas niezwykłymi wspomnieniami, tymczasem w czasach im współczesnych były jedynie nieznaczącymi epizodami życia? Pytanie retoryczne, nie zmuszam nikogo do odpowiedzi.

Od dziesięciu lat pracuję ciężko po to, by własnoręcznie zakuć się w kajdany, których nikt nie zdejmie mi do końca życia. To naprawdę śmieszne, jacy są ludzie. Ale najśmieszniejsze (jednak czy nie jest to śmiech przez łzy?) jest to, że przecież ludzie nie mogą żyć inaczej. A nawet gdyby mogli, nie chcą. A czy ja mogę? Nonsens. Wiem, że jestem wolny. Jeszcze. Ale to wszystko dzieje się szybko – dostrzegam coraz wyraźniej, jak ludzie wokół mnie, włączając w to moich najbliższych, tracą zdrowie, siły, ŻYCIE, by cały czas pracować nad kuciem własnych kajdan, które na zawsze przykują ich do wielkiego szarego monolitu zwanym Życiem słusznego Obywatela Słusznego Społeczeństwa.Ale ich tragedią jest nieświadomość. Nie wiedzą, że to, co robią teraz, robią nie dla siebie, lecz przeciw sobie. Ta broń zostanie użyta przeciwko nim za rok, dwa, za dziesięć czy dwadzieścia dziewięć lat, kiedy z przerażeniem, rozpaczą albo goryczą zdadzą sobie sprawę z tego, że popełniają powolne samobójstwo od ukończenia jedenastego roku życia, kiedy to dokonali pierwszego poważnego wyboru „bo tak trzeba, bo tak należy żyć”.

Jestem jeszcze wolny. Ale ile potrwa moja wolność? Wedle wszelkich obliczeń nie zostaje mi więcej niż rok. Ale zaraz... jaki rok? Przecież nawet teraz uparcie pracuję na swoje Słuszne Życie w Słusznym Społeczeństwie. Kiedy jestem wolny? Czyżby tylko we śnie, gdy żadne sprawy nie krępują moich myśli i marzeń? Jeśli tak jest w istocie, to nie zasługuję na nic innego, niż współczucie. Może jeszcze litość. Nic więcej.

A osoby mi drogie? Nie zdają sobie sprawy z wielkiej ironii i paradoksu ich losu. I nie chcą tego zrozumieć. Wolą poczekać kilkadziesiąt lat, aż przypomni im o tym ktoś inny. Ktoś, kogo będą musieli wysłuchać. Czas...

Chociaż to dla mnie smutne, ale muszę powiedzieć:

Liíar La Vertesere qlamande nír.

Tak w ogóle, ludzie powinni być bardziej szaleni. Żyliby dłużej, byliby szczęśliwsi, kochaliby mocniej i byliby bardziej kochani. Wystarczyłaby odrobina szaleństwa.

Cytat na dziś:
Wszystko, co jest w zgodzie z naszą naturą i naszymi najskrytszymi pragnieniami, jest dla nas normalne, nawet jeżeli jest wynaturzeniem w oczach Boga. Sami prosiliśmy się o piekło i budowaliśmy je przez tysiąclecia. Teraz zatem nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy żyli w sposób najgorszy z możliwych.
Paulo Coelho, „Jedenaście minut”
15 października 2007   Komentarze (3)
życie   ironia  

Czysty spirytus od Behemota

Dzisiaj nie będę się rozpisywał, za to jutro powinienem napisać trochę dłuższą notkę :)

Minutę temu przeżyłem chwilę grozy, kiedy to po zalogowaniu się na mojego własnego bloga zobaczyłem komunikat:
BLOG O PODANEJ NAZWIE NIE ISTNIEJE LUB WYSTĄPIŁ BŁĄD

Znając różne dziwne przypadki związane z blogami w tym serwisie, postanowiłem spróbować szczęścia za chwilę, gdyż może to tymczasowy układ księżyców planet albo koniunkcja Wenus z Uranem spowodowały chwilowe zniknięcie bloga z powierzchni Ziemi. A ponieważ takie koniunkcje z samej swej natury kiedyś się kończą, liczyłem na to, że po przesypaniu się 139 ziarenek piasku w klepsydrze stojącej na regale w pokoju wszystko wróci do normy. I nie myliłem się! Blog pojawił się tak szybko, jak szybko zniknął. Całe szczęście, że obyło się bez ofiar w ludziach (i blogach). Tym razem...

Zauważyłem, że od jakichś trzech tygodni praktycznie nie widzę na oczy telewizora lub jakiejś ciekawej książki nie będącej lekturą. Natomiast notorycznie siedzę przy podręcznikach, repetytoriach, almanachach i Bóg wie czy jeszcze, wyłuskując z rzeki tekstów informacje dla mnie przydatne, potrzebne i niezbędne. Jeszcze tylko ten rok. Ten jeden ostatni rok. A potem będzie już tylko gorzej ;) A podobno jestem optymistą.

W takich sytuacjach pozostaje zrobić to samo, co Behemot, jedna z moich ulubionych (zaraz po Mistrzu i Wolandzie) postaci z M&M:

- To wódka? - słabym głosem zapytała Małgorzata. (...)
- Na litość boską, królowo - zachrypiał Behemot - czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.
Michaił Bułhakow, „Mistrz i Małgorzata”.

Uwielbiam tę książkę :D
06 października 2007   Komentarze (4)
życie   mistrz  
Lupus | Blogi