Czysty spirytus od Behemota
Minutę temu przeżyłem chwilę grozy, kiedy to po zalogowaniu się na mojego własnego bloga zobaczyłem komunikat:
BLOG O PODANEJ NAZWIE NIE ISTNIEJE LUB WYSTĄPIŁ BŁĄD
Znając różne dziwne przypadki związane z blogami w tym serwisie, postanowiłem spróbować szczęścia za chwilę, gdyż może to tymczasowy układ księżyców planet albo koniunkcja Wenus z Uranem spowodowały chwilowe zniknięcie bloga z powierzchni Ziemi. A ponieważ takie koniunkcje z samej swej natury kiedyś się kończą, liczyłem na to, że po przesypaniu się 139 ziarenek piasku w klepsydrze stojącej na regale w pokoju wszystko wróci do normy. I nie myliłem się! Blog pojawił się tak szybko, jak szybko zniknął. Całe szczęście, że obyło się bez ofiar w ludziach (i blogach). Tym razem...
Zauważyłem, że od jakichś trzech tygodni praktycznie nie widzę na oczy telewizora lub jakiejś ciekawej książki nie będącej lekturą. Natomiast notorycznie siedzę przy podręcznikach, repetytoriach, almanachach i Bóg wie czy jeszcze, wyłuskując z rzeki tekstów informacje dla mnie przydatne, potrzebne i niezbędne. Jeszcze tylko ten rok. Ten jeden ostatni rok. A potem będzie już tylko gorzej ;) A podobno jestem optymistą.
W takich sytuacjach pozostaje zrobić to samo, co Behemot, jedna z moich ulubionych (zaraz po Mistrzu i Wolandzie) postaci z M&M:
- To wódka? - słabym głosem zapytała Małgorzata. (...)
- Na litość boską, królowo - zachrypiał Behemot - czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.
Michaił Bułhakow, „Mistrz i Małgorzata”.
Uwielbiam tę książkę :D
Znając różne dziwne przypadki związane z blogami w tym serwisie, postanowiłem spróbować szczęścia za chwilę, gdyż może to tymczasowy układ księżyców planet albo koniunkcja Wenus z Uranem spowodowały chwilowe zniknięcie bloga z powierzchni Ziemi. A ponieważ takie koniunkcje z samej swej natury kiedyś się kończą, liczyłem na to, że po przesypaniu się 139 ziarenek piasku w klepsydrze stojącej na regale w pokoju wszystko wróci do normy. I nie myliłem się! Blog pojawił się tak szybko, jak szybko zniknął. Całe szczęście, że obyło się bez ofiar w ludziach (i blogach). Tym razem...
Zauważyłem, że od jakichś trzech tygodni praktycznie nie widzę na oczy telewizora lub jakiejś ciekawej książki nie będącej lekturą. Natomiast notorycznie siedzę przy podręcznikach, repetytoriach, almanachach i Bóg wie czy jeszcze, wyłuskując z rzeki tekstów informacje dla mnie przydatne, potrzebne i niezbędne. Jeszcze tylko ten rok. Ten jeden ostatni rok. A potem będzie już tylko gorzej ;) A podobno jestem optymistą.
W takich sytuacjach pozostaje zrobić to samo, co Behemot, jedna z moich ulubionych (zaraz po Mistrzu i Wolandzie) postaci z M&M:
- To wódka? - słabym głosem zapytała Małgorzata. (...)
- Na litość boską, królowo - zachrypiał Behemot - czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.
Michaił Bułhakow, „Mistrz i Małgorzata”.
Uwielbiam tę książkę :D