TRYBUNAŁ
Dzisiaj, jak już wspomniałem wcześniej, odbywał się mój „proces” sądowy. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami na polskim, miałem być sądzony jako Kreon („Antygona” Sofoklesa) za zbrodnie przeciw ludowi tebańskiemu. Nie będę opowiadał szczegółów, dosyć, że na zakończenie Zrętkowska (polonistka) chciała mnie i cały mój zespół rozerwać na strzępy. A zaczęło się tak niewinnie...
Jako oskarżony miałem prawo do obrońcy. W związku z tym „wynająłem” sobie Tomka. Oprócz niego w gotowości byli jeszcze Darek i Mariusz. Wszyscy odpakowaliśmy się w ciemne garnitury i okulary przeciwsłoneczne. Mieliśmy też skórzana aktówkę. Chodziło o to, by wyglądać realistycznie. Podczas, gdy przygotowywaliśmy dokumenty, sędzia (Dawid Mały) zażądał, żebyśmy... zdjęli ciemne okulary i garnitury, gdyż jest to... OBRAZA WYSOKIEGO SĄDU. Nie zrobiliśmy tego, ponadto przypomnieliśmy mu, iż zgodnie z rozporządzeniem Zrętkowskiej MIELIŚMY być elegancko ubrani. On więc, zażądał, żeby mój obrońca opuścił salę, gdyż nie zgodzi się prowadzić rozprawy. Wtedy zaś ona, zamiast ratować sytuację, powiedziała, że „przykro mi, ale nie mogę dyskutować z rozporządzeniami wysokiego sądu!” Myślałem, że padnę! Ona tak mówiła, gdy wcześniej sama kazała coś innego. Poza tym zupełnie nie obchodziło ją, że jest to ewidentne naruszenie „prawa”, gdyż uniemożliwia mi to kontakt z adwokatem. Koniec końców Dawid wyprosił Tomka na widownię nakazując, bym w takim wypadku odpowiadał z wolnej stopy. Cały czas powstrzymywałem się, żeby mu nie przywalić. Był tak kusząco blisko...
Na tym jednak jego despotyczne rządy się nie skończyły. Zabroniono mi konsultacji z obrońcą, więc musiałem szukać w pamięci istotnych fragmentów tekstu, gdyż Zrętkowska NIE POZWOLIŁA MI korzystać z opracowania (a oskarżenie je używało!) ani nawet z własnych notatek. Cały czas zabierano mi prawo głosu, więc nie mogłem odpierać ataków.
Miarka przebrała się jednak w czasie przerwy pomiędzy „rozprawą”. Dawid Mały podszedł do mnie i reszty grupy, gdy naradzaliśmy się w sprawie obrony [przerwa była JEDYNĄ możliwością konsultacji z adwokatem] i powiedział:
Przykro nam, ale wyrok jest już ustalony. Zrętkowska powiedziała, że przegracie tak czy siak, więc nie męczcie się. Nie możecie sobie pomóc. Wyrok będzie następujący:
W TYM MIEJSCU PRZECZYTAŁ GOTOWY FRAGMENT WYPOWIEDZI Z OPRACOWANIA ANTYGONY
Oczywiście, jeśli uda wam się znaleźć książkę z innym opracowaniem, to może macie jakieś szanse...
Myślałem, że mnie szlag jasny trafi! Żeby taki [cenzura] śmiał mówić do nas w taki sposób [cenzura] głupoty? Czy jemu ten [cenzura] łeb ktoś [cenzura]?
Ostatnia godzina była przeprowadzana wbrew jakimkolwiek zasadom. Sąd cały czas kwestionował zasadność moich argumentów, co uniemożliwiało mi jakąkolwiek pracę. Miarka przebrała się jednak, kiedy chciałem powołać swojego świadka. Jako Hajmon w poprzednim procesie występował w/w Darek, tym razem jednak oskarżenie zupełnie bez naszej wiedzy wymazało go z listy świadków; wg nich jako Hajmon miała wystąpić... ZRĘTKOWSKA!!!!!!!!!!!!!!!!!! TA [cenzura] ZRĘTKOWSKA!!!!!!! Nie pozwolono mi zgłosić sprzeciwu, skonsultować się z obrońcą czy choćby wziąć notatki z ławki. Dobrze chociaż, że jaśnie pan wysoki sad udzielił mi głosu w możliwości zadania świadkowi JEDNEGO pytania. TYLKO JEDNEGO PYTANIA! Zapytałem więc o zasadność postępowania Antygony. Tu zaś Zrętkowska la Hajmon nie odpowiedziała na moje pytanie, tylko zaczęła cytować fragmenty stawiające mnie w negatywnym świetle. Zupełnie nie powiązane z tematem. I zaczęła się szybka jazda bez trzymanki...
JA: Sprzeciw wysoki sądzie! Świadek nie udziela bezpośredniej odpowiedzi na pytanie.
ZRĘTKOWSKA: Odpowiedź JEST ZGODNA Z PRAWDĄ.
JA: Nie zostało to udowodnione, a wykracza ona poza obręb omawianej kwestii poddając w wątpliwość obiektywność świadka.
SĄD: Podtrzymany.
ZRĘTKOWSKA: Czy nie wchodzisz w kompetencje sądu insynuując coś takiego?
JA: Sąd przychylił się do mojej opinii i uznał ją za zasadną. W związku z tym prosiłbym o zwięzłe odpowiedzi na zadane pytania. I okazanie trochę większego szacunku sądowi.
ZRĘTKOWSKA: Zarzucasz mi coś?
JA: Zależy, czy Hajmonowi, czy nauczycielce języka polskiego?
ZRĘTKOWSKA: Nie rządź się na sali, jakbyś był sądem, bo to wykracza poza twoje kompetencje.
JA: Jak już wspomniałem, sąd uznał zasadność moich roszczeń dotyczących obiektywizmu świadka.
SĄD: Sprzeciw został podtrzymany. Świadek, proszę powowrócic na miejsce widowni.
Zrętkowska była na mnie okropnie wkurzona. Ale oprócz tego Dawid Mały nie pozwolił mi na powołanie Darka jako świadka. Gdy już łaskawie się na to zgodził, mogłem mu zadać tylko JEDNO pytanie. Zadałem je więc, ale kiedy odpowiadał, „sąd” przerwał mu nie pozwalając dokończyć, oświadczając jednocześnie, że „czas wypowiedzi się skończył. Przykro mi”. Ale oczywiście gdy Zrętkowska gadała przez 12 minut i 36 sekund [mierzyłem czas stoperem] nie zgłaszał żadnych uwag [ani nie pozwolił ich zgłosić mi lub mojemu obrońcy]. Proces zakończył się, a sędzia udał się na naradę z reszta ławy przysięgłych. Ja poszedłem do Tomka, Darka i Mariusza i umówiliśmy się, że tej sprawy nie można tak zostawić. I nie zostawiliśmy.
Gdy tylko spotkaliśmy na korytarzu Panią Celinę (rzecznika praw ucznia) powiedzieliśmy jej, co myślimy o tym procesie i stronniczości sędziego, świadków i nauczyciela prowadzącego. Celina wysłuchała nas i powiedziała” „Spokojnie. Bądźcie cierpliwi i nie denerwujcie się. Najlepiej idźcie na zewnątrz. Muszę zrobić rozpierduchę...” Nie trzeba nam było tego powtarzać. Zwialiśmy na zewnątrz czekając, czy coś zrobi. I zrobiła. Zrobiła taką zarombistą rozpierduchę, że głowa mała. Szkoda tylko, że na następnej przerwie Zrętkowska złapała nas na korytarzu i wściekła powiedziała: ”Czegoś takiego się po was nie spodziewałam. Ta obelga dotknęła mnie do żywego. Jak ja mogłam być stronnicza na tym procesie? Przecież nie mogłam pozostawić sprawy samej sobie!” po tych słowach odeszła szybko w stronę pokoju nauczycielskiego. Gdy tylko byliśmy pewni, że nie ma jej w pobliżu, wydaliśmy z siebie zduszony krzyk radości. Jedno jest pewne. Jak Celina mówi, że zrobi gdzieś rozpierduchę, to ja zrobi. Jak mówi, że coś załatwi, to załatwi. Na 100 %.
Po szkole poszliśmy do sklepu. Kupić jej czekoladę.