SETI@HOME
Dzisiaj stała się wielka rzecz: przyłączyłem się do szeregu wspaniałych naukowców uczestniczących w międzynarodowym projekcie SETI@HOME mającym na celu znalezienie odpowiedzi na pytanie: czy jesteśmy sami?
A tak już całkiem na poważnie J przeczytałem w nowym numerze Komputer Świata o programach badawczych wykorzystujących rozproszone przetwarzanie danych i pomyślałem sobie, że np. podczas dodawania nowych notek na moim blogu warto by „przysłużyć się” ludzkości i robić coś pożytecznego. Niestety polska strona projektu www.setiathome.pl nie udziela zbyt jasnych wskazówek, co i jak, dlaczego i po co, czyli po prostu nie mówi nic o konfiguracji programu, jego pobieraniu, dostosowywaniu połączenia czy jakichkolwiek innych przydatnych rzeczach. Musiałem więc zatroszczyć się i wszystko sam. Wszedłem na odpowiednią stronę, ściągnąłem i zainstalowałem program. Teraz, gdy go uruchomiłem... pokazał mi się ciąg bardzo niezrozumiałych komunikatów a program nie wykazuje jakichkolwiek oznak życia. Teoretycznie wykazuje, gdyż pokazuje komunikat, że aktualnie trwa ściąganie jakiegośtam pliku i niezrozumiałym dla mnie oznaczeniu. Ale w praktyce nie mam żadnej pewności, co się dzieje. Cóż, pozostaje mi mieć wrażenie, że klient Seti rzeczywiście robi coś pożytecznego. Bo gdyby okazało się, ze zainstalowałem w swoim komputerze jakiegoś „darmozjada”, który tylko kradnie mi moc obliczeniową, byłbym baaardzo poirytowany.
Niestety, nie wiem, co takiego się dzieje w tej metalowej puszcze zwanej stacją dysków. Komputer to niezwykłe urządzenie...