K-PAX
Oglądałem wczoraj na TVP1 bardzo fajny film. K-Pax, jak już zapewne zdążyliście zauważyć. Zaryzykuję stwierdzenie, że jest to jeden z filmów, które stanowią naprawdę dużą wartość dla odbiorcy. Nie chodzi mi tutaj o efekty specjalne (bo w tym filmie ich nie ma) ani o znanych aktorów (chociaż ich role też nie są bez znaczenia). Po prostu taki film zapada w pamięć. Na długo. Mógłbym w tym miejscu przytoczyć recenzję albo pełny opis K-Pax’a, lecz nie chcę Was tym zanudzać ;-) Pora na sprawy odrobinkę bardziej przyziemne.
Zgodnie z tym, co pisałem tydzień temu, w środę odbył się etap okręgowy konkursu wiedzy informatycznej (czy jakoś tak). Poszło mi średnio, można napisać: standardowo. Bez szczególnych rewelacji. Raczej nie jestem zagrożony następnym etapem, lecz nie wprawia mnie to w smutny nastrój. Byłem, zobaczyłem, spróbowałem swoich sił. Na razie wystarczy J. No chyba, że jakimś cudem dostane się dalej. Ale wyniki przyjdą za około dwa tygodnie, więc do tego czasu mam spokój i luz. Wreszcie koniec z zostawaniem po godzinach na jakieś dodatkowe zajęcia, kółka i tym podobne „zawracacze głowy”. Niech żyje wolność!
Trzy dni temu Zrętkowska (jak pamiętacie, moja wychowawczyni) powiedziała, że nasza partnerska szkoła z Ukrainy zaprasza nas ponownie na wycieczkę w ich strony. Podobno będzie im bardzo miło, jeśli przyjedziemy możliwie najszybciej, tzn. jeszcze w marcu. Raczej mało prawdopodobne, z uwagi na fakt, że już pod koniec kwietnia mamy końcowe testy gimnazjalne i będzie naprawdę dużo nauki, powtórek i różnego rodzaju sprawdzianów. Wg mnie Ukraińcy nie zobaczą nikogo od nas wcześniej, niż w maju. Oczywiście na razie pomijam fakt, że po pierwszej wycieczce, teraz nikt nie chce tam jechać. Z tego, co się dowiedziałem od Dawida Dużego po powrocie z poprzedniego wyjazdu, warunki były gorsze od spartańskich. Sytuacja w tej kwestii jest delikatna, gdyż oni jak najbardziej starali się przyjąć naszą delegację w sposób miły i gościnny, niemniej wiadomo, że ich kraj jest biedniejszy niż Polska i nie mogli sobie pozwolić na zbytni przepych. Do sprawy wrócę w następnych notkach, jak tylko będzie wiadomo cos więcej...
Zapewne zauważyliście, że ostatnio uzupełniam notki trochę rzadziej niż zwykle. Nie jest to bynajmniej spowodowane znudzeniem czy niechęcią, lecz po prostu... brakiem czasu. W dodatku rozpocząłem przygotowania do uruchomienia drugiego, bardziej profesjonalnego bloga. Zamierzam „przerzucić” część zagadnień z tej strony i kontynuować je, z jednoczesnym wprowadzeniem kilku udogodnień i nowości. Oczywiście już teraz wszystkich serdecznie zapraszam do lektury nowego bloga! Każdy Czytelnik będzie naprawdę mile widziany. Mam nadzieję, że za jakieś dwa tygodnie uporam się z problemami technicznymi i serwis ruszy pełną parą. Opublikuję wtedy również jego adres.
Zmiana nie oznacza, że niniejszy blog przestanie istnieć. Po ukończeniu prac przy drugim projekcie nadal będę zamieszczał tutaj nowe notki, tyle, że trochę rzadziej. O szczegółach operacji napiszę niebawem. Tymczasem, do następnego połączenia!
Motto:
Za dużo mówimy o zmianie świata, a za mało świat zmieniamy. Za dużo mówimy o miłości, a za mało kochamy.
Janusz Ziarnko