Angmanarion
Niedawno wróciłem z drugiej tury szkolenia organizowanego przez organizację nadzorującą prowadzony przez nas projekt. Naprawdę nie miałem ochoty się tam wybierać, ale takie były wymogi, więc chcąc nie chcąc pojechałem. Nie powiem, że była to strata czasu, ale na pewno zostając w domu wykorzystałbym go dużo lepiej. Tym bardziej, że nauki mamy naprawdę bardzo dużo. Jeszcze na dodatek w tym tygodniu szykują się cztery sprawdziany, w następnym jeszcze jeden. Gdyby nie fakt, że za dwa tygodnie spotykam się z Martą, chyba już dawno padłbym z wyczerpania nie widząc celu tej pracy. Na szczęście jednak na końcu ciemnego tunelu jaśnieje światełko, które przybliża się z każdym dniem.
Dziś rano, o godzinie 5:30 odbyłem niezwykle interesującą rozmowę z... Martą. A jej powodem był punkt maksymalnej aktywności leo-nidów (takich fajnych meteorytów wylatujących z gwiazdozbioru poniżej Wielkiej Niedźwiedzicy). Niestety mimo zsynchronizowanych i skoordynowanych wspólnie działań, ani ja ani Marta nie dostrzegliśmy żadnego meteoru – wszędzie była zbyt wielka mgła. A naprawdę szkoda.
Cytat na dziś:
Nie powiem: „Nie płaczcie”. Albowiem nie wszystkie łzy są złe. Żegnajcie!