Rozterki
Nareszcie upragnione wolne, ale razem z duża ilością wolnego czasu przychodzi także pytanie: jak go wykorzystać? Na szczęście pojutrze spotykam się z Martą, w sobotę organizuję zabawę na koniec karnawału, zaś w następny wtorek w mojej dawnej szkole szykujemy z ekipą krótką jednodniową reaktywację projektu, o którym pisałem w wakacje. Przy okazji także po raz kolejny spotkam się z Martą, ponieważ jeżeli nic się nie zmieni, ona również przyjedzie na w/w projekt. W takim razie 3 dni mam już zarezerwowane. Można zapytać: a co z pozostałymi? O to się nie martwię, ponieważ obecnie najważniejszy jest odpoczynek i zebranie sił – gdy tylko powrócimy do szkoły, szykuje się tyle sprawdzianów, że znowu roboty będzie niesamowicie dużo
Cały czas zastanawiam się, co dać Marcie na Walentynki (zapraszam dwie notki wstecz, gdzie wypowiadam się na temat tego pseudo święta). Nie chcę kupować jej czegoś oklepanego, np. chińskiego misia z napisem „ I love U” albo czymś równie idiotycznym – chcę, żeby prezent był naprawdę wyjątkowy i przypadł jej do gustu. Niestety nie mam prawie żadnego pomysłu, który mógłbym obecnie zrealizować – chciałem dać jej prezent, którzy przygotowuję już od bardzo dawna (od kilku miesięcy), ale niestety nie jest on jeszcze gotowy i obawiam się, że przez stosunkowo długi okres czasu nie będzie. Po prostu nie jestem w stanie pracować nad nim z taką szybkością, z jaką bym chciał, a praca na siłę sprawi tylko, że jego jakość będzie gorsza. Mam też kupioną już dosyć dawno ładną drewnianą ramkę na zdjęcie, do której chciałem dołączyć jakiś ładny album z fotografiami dla Marty; niestety wciąż nie mam naszego ładnego wspólnego zdjęcia, które mógłbym tam umieścić na początek – dotychczasowe nie pasują ani wymiarami, ani jakością, ani wreszcie sytuacjami. Dobrze jednak, że mam zachowane dla Marty już od długiego czasu czekoladki oraz wciąż kilka wierszy, których dotychczas nie opublikowałem. Z czekoladkami wiąże się długa historia, ponieważ obiecałem sobie, że dam je Marcie dopiero w jedynym określonym momencie. Mam nadzieję, że ten czas nadszedł, niemniej pokażą to najbliższe dni. Jest mi szkoda, że naprawdę nie mogłem znaleźć nic fajnego ani ciekawego, co lepiej nadawałoby się na walentynkowy upominek, ale mam cichą nadzieję, że chociaż skromny, taki jaki przygotuję będzie przynajmniej jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny.
Dzisiaj byłem u lekarza w sprawie niekończących się problemów z moimi zatokami. Przy okazji dowiedziałem się ciekawych rzeczy – byłem bowiem u laryngologa, który powiedział mi, że leki, jakie tydzień wcześniej przepisał mi podczas wizyty lekarz rodzinny, w moim przypadku mogą wywołać skutek odwrotny do zamierzonego, czyli zamiast mi pomóc – mogą zaszkodzić. Muszę więc wykupić kolejną porcję zupełnie innych specyfików, z czego jeden jest do sprowadzenia z zagranicy, zaś drugi do indywidualnego zamówienia. Oczywiście nie muszę nawet wspominać, że i ten, i ten jest horrendalnie drogi. Jeżeli jednak ma mi to naprawdę pomóc i oddalić problemy na długo, zdecyduję się na tę kurację. Naprawdę niewiele jest gorszych rzeczy od ciągłego chorowania.