Refleksja, sentyment, zaduma
A droga wiedzie wciąż w dal, choć się zaczęła tuż za progiem... Dzisiejszy dzień spędziłem dosyć melancholijnie, bowiem głównie rozmyślałem, czytałem książkę i grałem na gitarze. Nie wiem czemu, jednak czasami dopada mnie pewien smutek, albo nazwałbym to raczej sentymentem. Wspominam dawne historie, śmieszne albo intrygujące zdarzenia, wszystkie rzeczy, które chcę jak najdłużej zapamiętać. Stają mi przed oczami osoby drogie mojemu sercu, w szczególności zaś ta Jedyna, która jest mi spośród wszystkich najdroższa. Nie wiem, dlaczego miewam chwile takiego smutnego nastroju. Zdarza się to nie tylko teraz, w zimie, kiedy łatwo o chandrę czy depresję. Czasem czas rozmyślań nachodzi mnie w lecie, czasami pewnego wiosennego poranka. Rzekłbyś, w okresie zupełnie nieprzewidywalnym
Wydaje mi się jednak, iż zaczynam rozumieć, kiedy nastaje czas zadumy. A dzieje się tak w każdym momencie, kiedy podejmuję ważne, przełomowe decyzje. Często decyzje, które na zawsze odmieniają moje życie. Czyż w momencie wahania nie korzystamy bowiem z własnego doświadczenia i nawet nieświadomie, nie przypominamy sobie sposobu, w jaki poradziliśmy sobie z podobną kwestią w przeszłości? Do tej pory moja najważniejsza życiowa decyzja okazała się słuszna. I głęboko wierzę, że tak pozostanie.