Zdechlak
Już drugi tydzień z rzędu zajmuję się odnawianiem płotu przy zachodniej bramie. I jak obliczyłem, zajmie mi to jeszcze dwanaście dni roboczych po dziesięć godzin ciągłej pracy każdego dnia... Nie ma to jak sympatyczna, lekka i przyjemna praca pro publico bono.
Od tej farby do malowania, rozpuszczalników i środków gruntujących ciągle kręci mi się w głowie. Ciekawe, ile szarych komórek zabiję w ten sposób, zanim nie pomaluję do końca tych osiemnastu cholernych przęseł ogrodzenia? Powinienem dostawać jakiś dodatek za pracę w warunkach niebezpiecznych, ale gdzie tam – przecież to mój płot (przynajmniej jeszcze przez dziesięć miesięcy), więc powinienem o niego dbać. Wolontariat też praca :) Szkoda tylko, że ostatnio temperatura w ciągu dnia dochodzi u mnie do 35 stopni (rekord był chyba półtora tygodnia temu, kiedy stacja wskazała 43,5 stopnia Celsjusza), więc po około sześciu godzinach pracy na słońcu zaczynam widzieć podwójnie. A przecież noszę nakrycie głowy. Jeżeli więc w ciągu najbliższego tygodnia nie pojawi się tu żadna nowa notka, oznacza to, że mój szkielet leży pod płotem, jeszcze z pędzlem w ręce i bieleje na słońcu ;)
Dzisiejszy cytat dedykuję mojej wiernej Czytelniczce InnaM, którą serdecznie przepraszam, jeżeli poczuła się urażona moimi słowami – zapewniam, że nie było to moją intencją :)
"Dar uzdrawiania jest łaską. Ale łaską jest również umiejętność godnego życia, miłości bliźniego, poszanowania pracy. Nie trzeba przenosić gór, żeby dać dowody jej wiary."
Paulo Coelho, „Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam”