Szalona zabawa przez całą noc, czyli o...
Najfajniejsza jednak była część wieczoru, która nastąpiła już po zakończeniu spotkania. Tym razem, po raz pierwszy od początku projektu, gościłem u siebie zarówno Martę (jupi!), jak i Kasię M. Tak więc byliśmy w pełnym doborowym towarzystwie naszej klasowej paczki z LO. Na początku obiecaliśmy sobie, że położymy się spać o przyzwoitej porze (hmm... a mówiliśmy to już po pierwszej ;) ), by jutro (dzisiaj?) móc wstać rześkim, zdrowym i wypoczętym (tata Kasi przyjeżdżał po dziewczyny gdzieś około jedenastej przed południem). Ale czy my kiedykolwiek słuchaliśmy się naszych obietnic w takim towarzystwie :D ? oczywiście, że nie, tak więc zaczęliśmy rozmawiać, gadać, plotkować, słuchać muzyki, oglądać i bawić się na wszelkie możliwe sposoby. Minęła druga, ale nam wcale nie chciało się spać – wręcz przeciwnie, teraz gdy ożywiliśmy się, moglibyśmy siedzieć przez całą noc. Obejrzeliśmy kilka śmiesznych klipów wideo, kilka teledysków do fajnych piosenek (oczywiście królują PtakY), wreszcie kilka śmiesznych a nawet przerażających prezentacji multimedialnych, by potem znów zacząć gadać, gadać i gadać. Robiliśmy sobie zdjęcia, oglądaliśmy fotki z projektu, a nawet film, na którym Kasia tańczy w rytm dwóch zabójczo fajnych piosenek:) a czas mijał...
Wreszcie w pewnym momencie zauważyłem, że za oknem nie jest już całkiem ciemno, tylko ciemnogranatowo. Z zaskoczeniem stwierdziliśmy, że jest już piąta rano! A przecież przez cały czas bawiliśmy się bez zupełnego zmęczenia. Więc aby móc za niespełna cztery godziny wstać na pyszne śniadanko, szybko jedno po drugim poszliśmy spać. No, może niezupełnie, bo jeszcze przez chwilę rozmawiałem z Martą, a potem poszedłem z aparatem w plener, by uchwycić poranną mgłę o wschodzie Słońca. Wrażenia niesamowite, i gdybym nie miał za sobą zupełnie nieprzespanych 45 godzin, z chęcią poczekałbym, aż rozjaśni się zupełnie, by móc zrobić jeszcze ciekawsze i jeszcze lepsze zdjęcia. Ale nawet ja potrzebuję chwili odpoczynku, dlatego po kilkunastu minutach schowałem aparat i wpół do szóstej z radością powitałem cieplutkie, miękkie łóżeczko :)
Gdy niewiele ponad trzy godziny później budziłem Martę i Kasię na śniadanie, Marta powiedziała, że zasnęła od razu gdy się położyła, natomiast Kasia nie mogła spać jeszcze przez godzinę. Niemniej obydwie były bardzo zadowolone z wieczoru (nocy?) – stwierdziliśmy, że przy najbliższej okazji powtórzymy to, z drobnym wyjątkiem – położymy się spać jeszcze później. Po śniadaniu udaliśmy się jeszcze na krótki spacer wokół mojej i sąsiedniej miejscowości (okolica jest bardzo piękna, z trzech stron otaczają nas lasy) – wato nadmienić, że w jednym z nich Kasia znalazła podgrzybka, szkoda tylko, że lekko uszkodzonego. Zrobiliśmy sobie zdjęcia pod moją dawną szkołą podstawową (dziewczyny nawet nie oparły się pokusie wejścia na huśtawki – szczerze mówiąc, wiedziałem, że tak zrobią ;) ), a potem skróciliśmy nieco drogę powrotną korzystając z przejścia od tyłu ogrodu. Po kilkunastu minutach odprowadziłem je na stację, gdzie czekał już tata Kasi. Podsumowując: całą trójką zgodnie uznaliśmy, że było super. Powtórzymy to w jeden z wrześniowych weekendów. Tymczasem w najbliższy piątek wybieramy się z Martą do kina, by w oryginalny sposób świętować pierwszy września :)