Po prostu moje życie, moje pasje, moje namiętności...
Jeśli ktoś chce, to zobaczy bloga niezaleznie od tego, co tutaj napiszę. A jeżeli ktoś nie ma ochoty wejść, to bez względu na to, co tutaj napiszę i tak mnie nie odwiedzi :)
Is it getting better?
Or do you feel the same?
Will it make it easier on you now?
You've got someone to blame
You say
One love,one life
When it's one need in the night
One love we get to share it
It leaves you baby if you don't care for it
Did I dissapoint you?
Or leave a bad taste in your mouth?
You act like you never had love
And you want me to go without
Well,it's too late,tonight
To drag the past out into the light
We're one but we're not the same
We got to carry each other
Carry each other
One
Have you come here for forgiveness?
Have you come to raise the dead?
Have you come here to play Jesus?
To the lepers in your head?
Did I asked too much?More than a lot?
You gave nothing that's all I got
We're one but we're not the same
Well,we hurt each other,then will do it again
You say
Love is a temple,love a higher law
Love is a temple,love the higher law
You ask me to enter,but then you make me crawl
And I can't be holding on
To what you got,when all you got is hurt
One love
One blood
One life you gotta do what you should
One life,with each other
Sisters, Brothers
One life,but we're not the same
We got to carry each other,carry each other
One
One
Wczoraj wieczorem powróciłem z dwudniowego wyjazdu. W związku z tym chcę się z Wami podzielić pewnymi spostrzeżeniami dotyczącymi zarówno tego wydarzenia, jak i dzisiejszego poranka, który to spędziłem na rekolekcjach w kościele garnizonowym (co roku nasza szkoła ma właśnie tam organizowane rekolekcje).
Ale po kolei. W sobotę rano wyjechałem do mojej siostry, aby odpocząć trochę od nauki i szkolnego zgiełku, po części także dlatego, że ostatni raz widzieliśmy się na początku stycznia (jak ten czas leci, zdawać by się mogło, że to było ledwie wczoraj). Podróż minęła całkiem spokojnie, pomijając fakt, że warunki były dosyć ciężkie a niskie ciśnienie atmosferyczne wcale nie polepszało sprawy. Niemniej po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do celu. Na miejscu okazało się, że od moich ostatnich odwiedzin (w listopadzie 2006 roku) bardzo wiele zmieniło się na osiedlu na którym mieszka moja siostra. Przede wszystkim zakończono większość najpoważniejszych prac wykończeniowych i rozpoczęto kosmetykę. Całość prezentuje się naprawdę wspaniale :)
Jednak mimo tego wszystkiego, jak również pomimo wspaniałego wystroju domu mojej siostry, z wielką ulga powróciłem wczoraj na własne śmieci. Sprawdza się stare powiedzenie, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Niestety ponieważ przez prawie dwa dni nie chodziło ogrzewanie, atmosfera po przyjeździe była dosyć rześka, jeżeli nie mówić zupełnie mroźna. Nawet dzisiejszego poranka, mimo kilkunastu stopni na dworze, w domu panował przejmujący chłód.
A teraz kilka zdań o rekolekcjach. W ubiegłym roku na nich nie byłem, ponieważ w mojej parafii odbywały się w tych samych dniach, a jedynie o różnych godzinach. W tym roku jednak zdecydowałem się wybrać szkolną wersje. I powiem, że po pierwszym dniu jestem raczej zadowolony. Pomijając fakt, że są dosyć długie (dzisiejsze spotkanie trwało prawie półtorej godziny) to zdecydowanie na plus przeważa ich oryginalność i niekonwencjonalna koncepcja (z której zresztą nie chwaląc się słynie nasza szkoła :P ) Jutro jest dzień spowiedzi, więc mam nadzieję, że uda mi się wrócić do domu nieco wcześniej (dzisiaj musiałem jeszcze zrobić zakupy na mieście, więc przyjechałem dopiero po ponad siedmiu godzinach). Ale za to udało mi się kupić nowe buty na sezon wiosenny (stare odmówiły posłuszeństwa podczas wizyty u siostry, więc zakupy były niejako koniecznością).
Aha, tak poza tym zdecydowałem się, że będę na stronie publikował co jakiś czas teksty najfajniejszych piosenek, które mi się podobają oraz (jeżeli to będzie możliwe) ich klipy wstawione na YouTube ;) Pierwsza piosenka zostanie opublikowana już dzisiaj.