Miłość w czasach popkultury
Oprócz czytania książki (co tak naprawdę robię jedynie wieczorami albo rankiem, kiedy mam chwilę wolnego czasu), większość dnia schodzi mi na kontynuowaniu malowania płotu, którego raptem dotychczas pomalowałem jedynie jedną szóstą (pracując przy tym, jak oszacowałem, 160 godzin). Nic ciekawego się nie dzieje – ot, zwykła monotonia wakacji. Powoli zaczynam przygotowania do niedzielnej sesji fotograficznej w terenie (mamy wybrać się z Martą do wąwozu w pobliżu pewnej ciekawej miejscowości), pojutrze jadę do jakiegoś większego sklepu kupić naboje do pióra i inne artykuły biurowe niezbędne w roku szkolnym. A za tydzień wreszcie dłuuugo wyczekiwany i jeszcze dłużej przekładany wyjazd. Nareszcie :)
Im bliżej końca wakacji, tym ciężej jest mi wziąć się za naukę i siedzieć w książkach, gdyż wiem, że już za dwa tygodnie wrócę do tej szkolnej rzeczywistości na stałe. Ale nie narzekam – w końcu taka jest kolej rzeczy – był czas odpoczynku, teraz trzeba będzie popracować, aby za dziewięć miesięcy rozpocząć najdłuższe i mam nadzieję, najwspanialsze wakacje w życiu.
Cytat dzisiejszy zostanie dodany do następnej notki - jestem zbyt zmęczony, aby móc go zapisać.