Nothing's impossible
Za niespełna trzy tygodnie czeka mnie obóz integracyjny WGSR. To będzie chyba moja pierwsza impreza integracyjna, w której biorę udział z własnej, nieprzymuszonej woli (przymus własny nie liczy się :)) Ciekawi mnie, jak wszystko wyjdzie i czy nie będę żałował decyzji. Czas pokaże. I to już niedługo.
Nauka jazdy rozpoczęła się na dobre. Dzisiaj zaliczyłem wewnętrzną teorię, wewnętrzna praktyka za dwa i pół tygodnia. Na razie cały czas morduję jazdę po łuku tyłem – rzecz, która wychodzi najciężej. Poza tym przydałoby się nie gasić silnika przy ruszaniu z miejsca na światłach, zwłaszcza, gdy za mną stoi koparka :P Ale POKONAŁEM STRACH – to jest najważniejsze. Teraz może być tylko lepiej.
Dwa tygodnie temu odwiedził mnie mój dobry przyjaciel. David. Przy okazji opowiedział o rzeczy niemożliwej do wykonania w polskich realiach – całkowicie bezpłatnej służbie zdrowia.
Otóż w Anglii osoba ubezpieczona nie płaci za żadne leki przepisane przez lekarza. Żadne. Kiedyś zaś płaciło się jedynie za leki, które działały – jeżeli lekarz przepisał nieskuteczne medykamenty, nie musiałeś za nie płacić. To przeszłość, a u nas nawet w najśmielszej przyszłości nie będziemy sobie w stanie wyobrazić czegoś takiego.
Nie jestem patriotą. Nie kocham tego kraju. Ale nie kocham też innego. Po prostu nie kocham żadnego kraju. Pewnie zapytacie dlaczego? Odpowiedź jest prozaiczna: nie uważam kraju, ojczyzny, regionu czy jakiegokolwiek obszaru za wartość samą w sobie. Nie uznaję wartości narodu jako wspólnoty.
Cytat dnia:
Nothing is impossible. Follow your Dreams
Michael Flatley