• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

•••:: My love, my story, my passions... It's just my life - the Lupus' blog ::•••

Po prostu moje życie, moje pasje, moje namiętności... Jeśli ktoś chce, to zobaczy bloga niezaleznie od tego, co tutaj napiszę. A jeżeli ktoś nie ma ochoty wejść, to bez względu na to, co tutaj napiszę i tak mnie nie odwiedzi :)

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Kategorie postów

  • multimedia (2)
  • specjalne (5)
  • życie (49)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Marzec 2011
  • Styczeń 2011
  • Październik 2010
  • Sierpień 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Styczeń 2009
  • Grudzień 2008
  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Maj 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004

Archiwum grudzień 2004, strona 1

< 1 2 >

D-A-R-P-A

W zasadzie dzisiejsza notka miała być zupełnie o czymś innym, ale nie mogę się powstrzymać od skomentowania pewnego artykułu. Otóż w majowym numerze miesięcznika „Wiedza i Życie”  (z bieżącego roku) na jednej z pierwszych stron znalazł się artykuł dotyczący pewnego projektu realizowanego przez amerykańską Agencję ds. Rozwoju Zaawansowanych Obronnych Projektów Badawczych (w skrócie DARPA). Otóż ogłoszono otwarty konkurs: okrągły milion dolarów dla tej grupy/konstruktora, który zbuduje pojazd zdolny samodzielnie przejechać 400 km w ciągu 10 godzin. Niestety prawa autorskie uniemożliwiają mi przytoczenie artykułu w sposób dosłowny, toteż samodzielnie streszczę go w możliwie ciekawy sposób.

 

Do ostatecznej próby, mającej rozgrywać się na pustyni Mojave zostało zakwalifikowane 15 pojazdów. Zwycięzca musiał pokonać cały dystans zachowując maksymalną sprawność, nie pozabijać wszystkich po drodze i nie otrzymywać żadnej pomocy bądź sterowania z zespołu kontrolnego. Mogłoby się wydawać, że nagroda jest prawie w kieszeni – przecież tyle inteligentnych robotów, mikroprocesorów i innych urządzeń jest na co dzień obecnych w naszym życiu; rakiety sterowane laserem, Globalny System Namierzania, Globalny System Pozycyjny, nawet roboty kardiochirurgiczne operujące ludzkie serce! Wszystkie te urządzenia samodzielnie potrafią przeprowadzać niekiedy bardzo skomplikowane wyliczenia, porównywać trajektorie, kąty, wymiary. Wystarczyłoby więc wsadzić to wszystko do jednego pudła, dodać silnik i cztery koła, a na koniec wysłać samopas na pustynię myślami wyobrażając sobie niebotyczną wygraną 1 000 000 $. Niestety, po raz kolejny okazało się, że mimo szalonego postępu technologicznego ludzka nauka nie może choć nawet w minimalnej części porównywać się z naturą.

 

Chcecie wiedzieć, jaki był wynik zmagań? Żaden pojazd nie dotarł do mety. ŻADEN nie przebył nawet ź drogi. Zwycięzca przejechał w nienaruszonym stanie... niecałe 7 kilometrów, po czym walną w skałę i szlag go trafił. Dokładnie – 6,7 kilometra. To niecałe 1,7% CAŁEJ trasy! Cała piętnastka wyruszająca na wyścig wyposażona była w najnowocześniejsze cuda techniki – kamery zwykłe, na podczerwień, termowizyjne, noktowizyjne, GPS-y, lampy stroboskopowe, układy nawigacyjne, lasery, dalmierze, nawet tak proste urządzenia jak kompasy, żyroskopy. Mimo to ŻADEN nie pokonał nawet 10 kilometrów. Wspomniany już zwycięzca uderzył w skałę i zapalił się, wskutek czego elektronika kosztująca 3,5 miliona dolarów poszła z dymem. Drugi na podium, robocik o wdzięcznym imieniu „David” sam przewrócił się na prostej drodze i został unieruchomiony. Kolejny przy łagodnym wejściu w zakręt z prędkością 40 km/h kilka razy dachował.

 

Wszystkie powyższe przykłady pokazują, jak daleko nam jeszcze do stworzenia robota doskonałego, posiadającego choćby sztuczną inteligencję. I może to i dobrze; bo strach pomyśleć, gdyby takie „głupie” maszyny, jak przedstawiciele projektów ścigających się na pustyni Mojave zechciały nami rządzić? Na szczęście scenariusz podobny do „Terminatora” czy „Matriksa” w tej chwili nam nie grozi. Wcale nie dlatego, że tworzona przez nas technologia jest zła, niedoskonała. Dlatego, że nawet najszybsze komputery nie potrafią samodzielnie myśleć, i jeżeli nie pokieruje nimi naprawdę dobry specjalista, to efekty będą jeszcze gorsze niż opisywany wyżej „wyścig szczurów”. I nikt nad nimi nie zapłacze.

 

Motto na dziś:

Tajemną nadzieją robotów było to, że staną się ludźmi, a to ludzie stają się robotami.

Dom Helder Camara

 

05 grudnia 2004   Dodaj komentarz

DOMENA... ...NIE TYLKO INTERNETOWA

Dzisiejszy dzień minął wyjątkowo spokojnie. Może dlatego, że wczoraj przeziębiłem się i dzisiaj jestem ledwo ciepły...

 

W ogóle ostatnio mam problemy z wpisywaniem czegoś ciekawego. To dziwne, ale na 3 tygodnie przed świętami po prostu nic się nie dzieje! No, pomijając oczywiście rosnącą ilość sprawdzianów w gimnazjum, ale przecież ile można w końcu pisać o szkole? Każdy dostałby lekkiego świra.

 

Dlatego też napiszę teraz w trochę innym klimacie, żeby oderwać się od aktualnych spraw. Od prawie trzech lat jestem internautą. Nie siedzę jednak godzinami w sieci ani nie spędzam połowy życia na czatach czy podobnych głupotach. Skupiam się raczej na przeglądaniu stron czy współpracy z różnymi serwisami. Niestety, nie mogę podać, jakimi, gdyż podstawową zaletą tego bloga jest dla mnie „anonimowość”. Wprawdzie znacie mój pseudonim, lecz dokładniejszych danych – już nie. Natomiast w w/w witrynach ślad po mojej działalności jest już trochę większy, niż pozwalałby na autoryzowane publikowanie danych na blogu. Ale wracajmy już do tematu.

 

Tak więc często łażę po różnych stronach, sam również założyłem kilka o różnorodnej tematyce. W najbliższym czasie planuję jednak połączyć je wszystkie w jeden duży serwis, którego podstronami byłyby dotychczasowe niezależne projekty. Problem leży w tym, żeby uporządkować wszystko w kwestii organizacyjnej. Najlepszym rozwiązaniem byłoby dla mnie stworzenie domeny pierwszego poziomy z rozszerzeniem .org, .com lub .info. Niestety, koszt podpisania umowy na rok czy dwa lata przewyższa póki co moje możliwości. W zasadzie nie miałbym z tym problemu, jednak ostatnio po zakupieniu kilku potrzebnych rzeczy zostałem praktycznie bez pieniędzy. Dlatego w tej chwili zbieram fundusze i na początku przyszłego roku wykupię jeden z podstawowych pakietów hostingowych na pewnym serwerze. Może jeszcze nie będę miał rewelacyjnego adresu, ale za to miejsce do wsadzania dużych plików, których na dysku uzbierało się już sporo. Fakt, że połowa z nich jest typu IL, to już całkiem inna historia...

 

Tak już na zakończenie:

Ostatnio wpadłem na pomysł, żeby przy każdej większej notce umieszczać jakieś motto lub fajny cytat, który pasowałby do aktualnej sytuacji na blogu. Napiszcie koniecznie (w księdze gości lub też komentując tę notkę), czy pomysł mógłby okazać się trafiony i jakiego charakteru miałyby być aforyzmy.

 

Cytat na dziś:

„Kości zostały rzucone. Przekroczyłem Rubikon”

Juliusz Cezar 

04 grudnia 2004   Komentarze (1)

TEMPUS FUGIT

Wczoraj dowiedziałem się bardzo ciekawej rzeczy. Moja nauczycielka matematyki ze szkoły podstawowej pytała się podobno, jak mi się powodzi i jak żyję, jak sobie radżę w gimnazjum.

 

To miłe, że po tych trzech latach spędzonych zupełnie gdzie indziej, ktoś jeszcze chce utrzymywać kontakty. Chyba w najbliższym czasie będę musiał wpaść do mojej dawnej podstawówki i pogadać z nauczycielami. Duże się przez ten czas zmieniło. Moja wychowawczyni jest obecnie na urlopie macierzyńskim. Jedynie matematyczka zajmuje się tym, czym wcześniej – biciem rekordów w sapera. To była jedyna sprawnie działająca na naszych komputerach gra, więc tłukliśmy w nią cały czas; od świtu do nocy. Nieraz potrafiłem spędzić przy komputerze pięć godzin, byle tylko pobić rekord ustanowiony przez innego nauczyciela. To była prawdziwa rywalizacja.

 

A propos – mieliśmy przez ostatnie 2 lata gimnazjum bardzo fajnego w-fistę. Gość był po prostu super. Przede wszystkim dlatego, że to był człowiek. Nie nauczyciel. Człowiek. Bo należy pamiętać, że NIGDY nauczyciel ≠ człowiek! Niestety w tym roku nie przedłużył umowy i już go nie widzimy. Wypadałoby go odwiedzić przed świętami... Tym bardziej, ze wiemy, gdzie mieszka. Tęsknią za nim zwłaszcza dziewczyny, gdyż facet, który ich teraz uczy jest okropny. A ja się z tym zgadzam! Parę razy mieliśmy z nim zastępstwo za dyrektora i on jest po prostu KOSZMARNY! Nie będę wymieniać, dlaczego. To dłuuuuuuga historia...

 

Tempus fugit...

01 grudnia 2004   Komentarze (1)
< 1 2 >
Lupus | Blogi