Po prostu moje życie, moje pasje, moje namiętności...
Jeśli ktoś chce, to zobaczy bloga niezaleznie od tego, co tutaj napiszę. A jeżeli ktoś nie ma ochoty wejść, to bez względu na to, co tutaj napiszę i tak mnie nie odwiedzi :)
Uwaga, niniejszym rozpoczynam walkę ze standardowym szablonem bloga na blogi.pl!
Zmotywowały mnie do tego Wasze komentarze pod wcześniejszą notką, oraz fakt, że nie jestem osamotniony w moich rozterkach. Mam nadzieję, że wybaczycie mi chwilową niestałość w grafice, ale będę szukał najodpowiedniejszego stylu szablonu, który jednocześnie nie zepsuje mi całego bloga i nie rozwali struktury strony. Dlatego też przez najbliższe 2, 3 dni wygląd bloga może się zmieniać.
Kiedy już znajdę szablon, który będzie najodpowiedniejszy, ustawię go na stałe i poinformuję Was o tym, że to już koniec zmian :)
Aha, przy okazji - będę naprawdę bardzo wdzięczny za ocenę, który szablon jest najlepszy (z tych, które się tutaj pojawią); najlepiej, jak skomentujecie tę notkę i opiszecie, co było na szablonie, który Wam się najbardziej spodobał. Szablony będę zmieniał najpewniej co kilkadziesiąt godzin, więc jest duża szansa, że codziennie zobaczycie nową propozycję.
Jestem pod wrażeniem :/ Niestety negatywnym wrażeniem.
Chciałem się dzisiaj zalogować na moje konto w serwisie blogi.pl i co odkryłem? Nie tylko, że serwis przeszedł kolejną już, rozpaczliwą metamorfozę, mającą na celu utrzymanie obecnych użytkowników (sam nie wiem, jakim cudem ja tutaj jeszcze jestem!) i przyciągnięcie nowych bezmyślnych głupców, którzy skuszą się na konto w tym pseudoblogowym serwisie, ale także, że:
1. Bez mojej wiedzy i zgody zostało zmienione moje hasło do bloga
2. Bez mojej wiedzy i zgody MÓJ SZABLON BLOGA, NAD KTÓRYM PRACOWAŁEM NIE TYLKO JA, ALE I WIELE INNYCH OSÓB, ZOSTAŁ USUNIĘTY. Jestem wściekły z tego powodu, m.in. dlatego, że byłem z niego naprawdę zadowolony. Ten szablon miał wszystko to, co chciałem, żeby miał, w tym także moje osobiste modyfikacje i usprawnienia. A teraz wszystko poszło się ***** z powodu kolejnej modernizacji i tak kiczowatego serwisu blogowego.
3. Bez mojej wiedzy i zgody został zmieniony adres bloga, a co za tym idzie, wszystkie moje aliasy, które przekierowywały Czytelników na bloga szlag trafił i wszystkie wymagają ponownej konfiguracji.
Naprawdę, gdyby nie fakt, że z tego serwisu korzystam już prawie trzy lata, już dawno zmieniłbym usługodawcę.
Chociaż i tak zastanawiam się, czy tego nie zrobić. Np. na Onecie czy w innych serwisach miałbym szanse zyskać o wiele więcej Czytelników, a przy okazji miałbym pewność, że efekt mojej wielomiesięcznej pracy nie pójdzie na marne z powodu jakiejś modyfikacji witryny.
Przez ostatnie kilka tygodni byłem całkowicie odcięty od internetu z powodu awarii komputera (a dokładniej modemu), która nastąpiła podczas pewnej bardzo gwałtownej burzy. na dodatek jeszcze zmuszony byłem użerać się z moim ISP o dostawę konkretnego modelu modemu, gdyż po pierwszej wymianie, rzekomo nowy modem (który jak się zresztą potem okazało był tylko regenerowanym przez producenta, używanym już wcześniej sprzętem), także nie chciał działać na moim komputerze. W związku z tym znowu trzeba było zgłaszać kolejną awarię internetu, czekać na montera, który miał spróbować naprawić usterkę, itp. Gdy wreszcie dostałem jakikolwiek działający modem, wakacje zaczęły się już na dobre. Ale z drugiej strony może to i lepiej, bo dzięki temu mam możliwość pisania prawie codziennie.
Nie będę nawet starał się opisywać dokładnie, co działo się u mnie przez ostatnie dwa miesiące, gdyż zajęłoby to tyle miejsca, że każdy, nawet najbardziej zaprawiony Czytelnik znudziłby się po kilkunastu minutach. Oto zatem wersja skrócona:
Udało mi się jakimś cudem przeżyć ten rok szkolny, a nawet (też nie mam zielonego pojęcia jak) dostać świadectwo z paskiem. Niestety na skutek kolejnych wspaniałych pomysłów na rewolucje oświatowe tego idioty G***tycha szkoła zakupiła tylko nagrody wychowujące w duchu patriotycznym, czyli stos książek o Mickiewiczu, wieszczach polskich, historii Polski w XVIII i XIV wieku, etcetera etcetera... Ja akurat trafiłem na książkę o doświadczeniach Polaków na emigracji - po prostu fascynujące :/ Naprawdę obecnie mamy chyba najgłupszego ministra edukacji narodowej w historii, a jeszcze w dodatku bardzo niebezpiecznego z powodu jego skrzywienia ideologicznego. Ciekaw też jestem, co takiego zdąży jeszcze wymyślić przed moją maturą, która będzie chyba za jakieś 240parę dni. Teraz w zasadzie każda kolejna matura jest nowym eksperymentem i dziwię się, że dotychczas jeszcze żaden rocznik królików doświadczalnych nie zorganizował jeszcze ogólnopolskiego protestu ani żadnej akcji na masową skalę. Tego faceta trzeba naprawdę unieszkodliwić póki jeszcze jest czas - z każdym dniem przybywa jego nowych, idiotycznych pomysłów.
Niebawem po zakończeniu roku szkolnego zorganizowaliśmy małą obserwację astronomiczną dla dosłownie kilku zaprzyjaźnionych osób. Niestety nie dopisała nam pogoda, wskutek czego zamiast siedzieć przy teleskopie, siedzieliśmy w domu z kubkiem kawy w ręce i oglądaliśmy fajny horror ;) a wszystko dlatego, że nie sprawdziła się prognoza pogody, na której niemal bezawaryjnie polegałem od pond trzech lat. Szkoda, że kolejna pomyłka jej twórców przypadła akurat na czas naszego planowanego spotkania. Wprawdzie umówiliśmy się już na kolejne spotkanie, ale w tej chwili nieprędko będziemy w stanie je zorganizować. Po pierwsze, znowu z powodu naprawdę parszywej pogody, która daje się we znaki prawie każdego wieczoru. Po drugie, gdyż trzy osoby z naszej bodajże sześcioosobowej ekipy są nieobecne do połowy lipca. Na domiar złego, z każdym dniem pogarszają się warunki do obserwacji Wenus, Saturna i Jowisza, natomiast obserwacje Urana i Neptuna nie są jeszcze możliwe - te planety w pełnej krasie z kolei zobaczymy dopiero na przełomie lipca i sierpnia. Chcąc, niechcąc, mamy teraz pusty okres obserwacyjny.
Ze spraw bardziej prywatnych, z niecierpliwością liczę dni do wtorku, 10 lipca. Mam wtedy spotkać się z Martą, po raz pierwszy od czasu wymienionej wyżej, nieudanej obserwacji. To naprawdę bardzo dołujące, kiedy na spotkanie trzeba czekać po kilka, kilkanaście dni, ale niestety tak już jest, że w wakacje niby pozornie jest więcej czasu, a w rzeczywistości nie ma możliwości, byśmy mogli widywać się codziennie albo co co drugi, trzeci dzień. Poza tym ja obecnie pracuję przy zbiorach owoców, zaś Marta ma lada dzień podjąć pracę w firmie produkującej przybory papiernicze. Chcemy zarobić trochę pieniędzy na wyjazd, jaki planujemy po połowie wakacji. Natomiast w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej, bowiem czekają nas najdłuższe wakacje w życiu - ponad 4 miesiące! Zamierzamy przez pierwsze 2 miesiące pracować, by zarobione pieniądze wydawać przez kolejne dwa miesiące na wycieczkach po kraju, albo za granicą. Tzn. gwoli ścisłości, nie będziemy na pewno przez bite 2 miesiące włóczyć się po kraju, ale przez kilka tygodni z całą pewnością. Poza tym mamy już kilka wstępnych planów dotyczących odwiedzenia pewnym wyjątkowo ciekawych albo ważnych dla nas miejsc. Dobra zabawa będzie gwarantowana :)
Ostatnio miałem bardzo paskudną awarię internetu - na skutek uderzenia pioruna spalił się mój modem. Udało mi się go wymienić na inny, lecz ten nowy z kolei także nie działał :( wreszcie, po ponad dwóch tygodniach jazdy znalazłem trzeci modem, zupełnie innego producenta, który mam nadzieje, będzie działał bez problemów długo i szczęsliwie.
Ta notka ma charakter czysto poglądowy :) Pragnę przedstawić się tym, którzy są na tym blogu po raz pierwszy oraz tym, którzy już być może o mnie zapomnieli. A więc...
KIM JESTEM?
Jestem sentymentalistą, wrażliwym i uczuciowym romantykiem. Czasami aż za bardzo wrażliwym i uczuciowym, ale nic na to nie poradzę :) Według typów osobowości określiłbym siebie jako melancholika z niewielką domieszką każdego z pozostałych trzech typów.
Czym się zajmuję? Otóż uczę się. I uczył się będę pewnie do końca życia, ponieważ człowiek nigdy nie wie za dużo. Człowiek nawet nigdy nie wie wystarczająco dużo. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że pod tym względem nie będę żadnym wyjątkiem, ale uważam, że doświadczenia zmieniają ludzi i sprawiają, że stają się bardziej wartościowi, zarówno dla siebie samych, jak i dla bliskich im osób. Pod względem predyspozycji naukowych jestem niezwykle ciekawych przypadkiem, bowiem żaden test psychologiczny nie potrafi określić mnie ani jako humanistę, ani jako przyrodnika. Nie jestem ani jednym, ani drugim - jestem taką osobą znajdującą się pośrodku. Nie wiem, czy ktoś z Was robił sobie test Cyprysa, ale mi wyszedł on na poziomie między 50 a 60%, co oznacza, że tkwi we mnie połówka indywidualisty i połówka konformisty. Ale stawiam na tę pierwszą częśc, ponieważ ze wszystkich sił walczę z konformizmem w swoim życiu. Uważam, że konformizm życiowy nie prowadzi do niczego. Nie daje on także prawdziwego poczucia spełnienia czy satysfakcji. Konformizm jest działaniem w imię POZORNEGO spokoju ducha, podczas gdy postawa non-konformistyczna prowadzi moim zdaniem do osiągnięcia PRAWDZIWEGO spokoju ducha, nawet kosztem fałszywego szczęścia, którego tak często poszukujemy w życiu.
Dosyć teorii psychologicznych i doktryn światopoglądowych. Jeżeli dotrwaliście tak daleko, że czytacie to zdanie, specjalnie dla Was napiszę trochę szczegółów o sobie :)
Na co dzień uczę się, zaś w wolnych chwilach uprawiam kilka tzw. wolnych zawodów. Zajmuję się fotografią (przyrodniczą, plenerową oraz portretową). Lubię fotografię, ponieważ pozwala utrwalać piękno, umożliwia wspominanie szczególnie emocjonujących dla nas zdarzeń oraz wyjątkowych chwil naszego życia. Poza tym daje mi kontakt z naturą, sprawia, że czuję się jednością z otaczającym mnie światem. To dla mnie ważne, gdyż na co dzień jestem skazany na wyobcowanie i samotność.