DEMOLKA
Dzisiejszy dzień można określić jednym wyrazem: demolka. I to w dosłownym tego słowa znaczeniu. A nic nie zapowiadało takiego rozlewu krwi... ;-)
Zaczęło się od tego, że do kilku chłopaków z mojej klasy przypałętała się Zośka. Nawet fajna dziewczyna, nie powiem... Szkoda tylko, że od piątej klasy szkoły podstawowej część chłopaków uznała za swój dyżurny cel ciągłe dokuczanie jej we wszystkich dziedzinach życia. Nie chodziło o przemoc fizyczną, lecz psychiczną. Niestety, tym gorzej. Bo Zośka nie daje sobą pomiatać. Gdy ktoś powie jej coś obraźliwego, po prostu dostaje w pysk. Normalnie z pięści prosto w szczękę. Sam kilka razy doświadczyłem podobnego ciosu i zdecydowanie nie polecam J. Na nieszczęście (wszystkich tam obecnych), do grupy dołączył Dawid Duży. {to jego przezwisko, gdyż w IIIa i IIIb jest dwóch Dawidów o tym samym nazwisku; w związku z tym ten z mojej klasy nazywany jest „mały”, natomiast ten z IIIb – „duży”]
Dawid Duży to odwieczny „przeciwnik” Zośki od chwili, gdy się poznali. Nigdy nie przepuści okazji, żeby jej dokuczyć. Tak tez było i tym razem. Powiedział jej coś baaardzo obraźliwego. Domyślacie się zapewne, co było dalej... Zośka tak mu przywaliła w szczękę, że oboje polecieli do tyłu. Na ich nieszczęście, prosto na rurę ciepłowniczą, która... głośno skrzypnęła. Odsunęli się natychmiast, a inni podeszli, żeby zobaczyć, co się stało. Otóż rura wyrwała się z mocowania i zaczęła luźno latać, natomiast na złączce tuż pod sufitem pojawiło się wyraźne pęknięcie, z którego zaczęły kapać kropelki...
Nikt oczywiście nie powiedział o tym żadnemu nauczycielowi, jednak pod koniec przerwy przy końcu korytarza trudno było nie zauważył półmetrowej kałuży. Dyrektor był wściekły, gdy to zobaczył. Oczywiście zapowiedział niedostateczne z zachowania i naganę dla obojga. To jednak nie był koniec.
Trzy przerwy później, tuż przed samym zakończeniem zajęć, Dawid chciał się zrewanżować Zośce za wpakowanie go w kłopoty. W tym celu próbował zamachnąć się na nią drzwiami od jednej klasy. Była jednak zbyt bystra i w porę odskoczyła, a Dawid poleciał z drzwiami, wyłamując wszystkie zawiasy. Gdy puścił klamkę, opadły smętnie na podłogę, podtrzymywane tylko w jednym punkcie... Jak pech, to pech.
Dawid dostał uwagę do dziennika, naganę oraz dwie negatywne oceny z zachowania. Zośka „tylko” naganę oraz uwagę w dzienniku. Oboje oczywiście mają jutro stawić się z rodzicami.
Najgorzej z pękniętą rurą. Kałuża stale się powiększała i trzeba było szybko wezwać hydraulika, by zatamować wyciek. I tak dopiero za kilka dni okaże się, czy strop niżej nie uległ uszkodzeniu.
Demolka. Po prostu demolka.